...stosiku z poprzedniego wpisu, oczywiście.
Efekt miłości od pierwszego wejrzenia, która rzuciła się na mnie z półki w e-dziewiarce i wygryzła z kolejki dwie pary innych skarpetek, które właśnie miałam na drutach.
No ale jak jej nie pokochać, tej niteczki, no jak?! Spójrzcie na te kolory! Całkiem nie moje. :)
Jawoll Twins, bo to o niej mowa, to bardzo ciekawa linia włóczek skarpetkowych Lang Yarns. Sprzedawana w małych, 50 gramowych motkach, więc dzierganie dwóch naraz jest bardzo komfortowe. Kolory w każdym motku ułożone są dokładnie tak samo. I tak też się układają w skarpetkach. Nie byłabym sobą, gdybym nie zechciała tego sprawdzić. No i rzeczywiście tak jest. Idealnie.
Wszelkie podobieństwa do znanych w kulturze gestów i symboli są przypadkowe, a skojarzenia nieuprawnione. No.
;-)
Tym razem wszystko nietypowe, nie tylko kolory. Skarpetki są krótkie, do lżejszych, jesiennych butów. Nietypowe dla mnie zużycie włóczki, bo zostało mi ponad 25 g z każdego motka - wyjdzie jeszcze jedna para. Kolor stopniowo przechodzi w blade żółcie, co widać przy palcach, więc następne będą z przewagą odcieni słomkowych. A to już dla mnie zupełny kosmos. Ale co tam, tygrys będzie bardziej adekwatnie z nich wystawał, nie to, co z różowych ;-)
"Możesz przesyłać wiele plików na raz". Ale spróbuj to zrobić, to pożałujesz :P
Skarpetki, ciągle te skarpetki...
Mam jeszcze kilka par w zanadrzu, ale chyba się Wam, drodzy czytelnicy, należy chwila oddechu. Swobodnego ;-)
Znajdę jakiś przerywnik, żeby nie było ;-)
I pozdrawiam Was, jak zwykle, bardzo ciepło :)
Jawoll Twins - będę pamiętać przy następnych zakupach. Póki co, testuję zakończenie ściągacza wg linku, który umieściłaś w poprzednim poście. Miałam zagwozdkę, bo pani na filmie prowadzi nitkę od prawej strony, a ja mam ją na palcu lewej ręki, ale kilka prób i załapałam o co chodzi. Dziękuję jeszcze raz za udostępnienie linku:-)
OdpowiedzUsuńPrawda, mnie też trochę zeszło, zanim opanowałam ten sposób. Do tej pory nie wypracowałam sobie satysfakcjonującej metody na ostatnie oczko, tak żeby nie było widać, gdzie jest zakończenie. Ale pracuję nad tym ;-)
UsuńTak, ostatnie oczko to twardy orzech do zgryzienia. Moje doświadczenie z tym sposobem zamykania oczek w ściągaczu to dopiero 3 skarpetki (nie pary), czwarta się dopiero robi. Łączyłam to oczko z początkiem intuicyjnie i chyba za każdym razem inaczej.
UsuńPodobno idzie zima z mrozem, zatem skarpetki będą jak znalazł. A skarpet nigdy za wiele! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFakt, skarpetek nigdy dość. Jak nie do butów, to po domu. No chyba, że ktoś ma w domu tropiki albo jest mu zawsze za ciepło ;-)
UsuńCiotka Elka oblookała skarpetki na ekranie i stwierdziła że jej hym... tego... maliniaki podobają się najbardziej. :-)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. "Maliniaki" - kupuję tę nazwę! Pozdrowienia dla Ciotki Elki :-)
UsuńWłóczka obłędna, chyba też nie umiałabym się oprzeć tym kolorom. Skarpety świetne, pięknie sfotografowane.
OdpowiedzUsuńCała ta seria jest bardzo kusząca. Teoretycznie nie moje klimaty, zwłaszcza pastele i inne cukierkowatości, ale może działam trochę na przekór całej tej ponurości, którą jesteśmy zasypywani z każdej strony. A ta włóczka kusi, tym bardziej, że jest wyraźnie cieńsza od innych skarpetkówek, co pozwala na bardziej jesienno-wiosenne zastosowania. Pora się zabrać za drugą parę z reszty tego koloru, zanim wiosna przyjdzie ;-
Usuń