Wrzucam, zanim się przeterminuje.
Na temat czasu świątecznego, do kiedy go liczyć znaczy się, zdania są co mocno podzielone. Do Nowego Roku, do Trzech Kró... ekhm... Bogiń, do Małanki, do Gromnicznej... No i pewnie jeszcze kilka dat granicznych by się znalazło. Ale jak nie teraz, to kiedy? No to nie czekając na hurt (hurt się obrabia powoli, sesja po sesji), wrzucam kolejne skarpetki.
Też grubasy, tym razem z 150 gramowego motka Irish Rainbow Colours Austermana, zdjętego z półki w Biferno, dokąd wyciągnęła mnie któregoś listopadowego dnia niezawodna Aga.
Włóczka jest z tych, co same układają się w paski. I pewnie można się postarać, żeby obie skarpetki były takie same, ale... po co? Tak jest ciekawiej :)
I dzierganie dwóch naraz z obu stron motka eliminuje ryzyko "syndromu jednej skarpetki" ;-)
A tu "dwóch takich, co kradli choinki", fotografia do kartoteki.
Kilku takich delikwentów udało się wygarnąć z piwnicy teścia i zagonić do uczciwej pracy ;-)
Pozdrawiam Was ciepło
i wracam do porządków w pracowni.
Dokopałam się już do pokładu z ery wczesnego koralika. Znaleziska bezcenne ;-)
Piękne skarpety! Zachwycający kolor włóczki i perfekcyjne wykonanie. Szklane ozdoby bardzo sentymentalne, pomyśleć że kiedyś na każdej choince były takie lub inne szklane cudeńka, dziś to już rzadkość.
OdpowiedzUsuńW moim domu rodzinnym było kilka pudeł z takimi perełkami, niestety mama w jakimś szale porządków pozbyła się wszystkiego, zostawiając jakieś bezduszne granatowe "nowoczesności". W dodatku nie chciała się przyznać, twierdząc, że "nie pamięta, chyba się rozbiły". Tia..., wszystkie. Jasssne. Dlatego teraz staramy się uratować przed podobnym losem to, co się jeszcze u najbliższych ostało.
UsuńA włóczki z tej serii mnie urzekają, tym bardziej, że ich grubość pozwala dziergać szybko i bez zbytniego skupienia. Pewnie jeszcze na jakąś się skuszę :)
Po mojemu święta mniej ścisłe ( półhalel ) kończą się wraz z odejściem chujinki, czyli do Gromnicznej. Mła odpowiadają coolorki włóczki, nie z tych narzucających się. Błękit w tym zestawie nie wydawa się taki zimny.
OdpowiedzUsuńW mojej rodzinie było co prawda tak samo, ale klimacik dekoratorski po Nowym Roku wydaje się już lekko przypleśniały. Co najwyżej jakichś śnieżynek i reniferków można nawrzucać (są w planach obróbkowych), w zastępstwie pogody, która u nas w Małej_Polsce jakoś nie chce się wykazać ;-)
Usuńpiękności :) uwielbiam takie melanżowe włóczki
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTakie niteczki aż się proszą o kolejny rządek. I jeszcze jeden. Do rana ;-)
Prześliczne!!! A kolory bajeczne.
OdpowiedzUsuńW swoim życiu zrobiłam ledwie dwie pary skarpetek i to w zeszłym roku. Oznacza to zerowe doświadczenie w dzierganiu skarpet. A jednak mogę napisać, że również lubię robić na jednym drucie dwie sztuki na raz. Jest mi łatwiej kontrolować jednakową długość.
No i muszę dodać, że jestem pod wrażeniem twojego wykonania.
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku:)))
No, Ty to w tych tropikach za bardzo motywacji chyba nie masz? Ale jak już wrócisz na łono naszej oj...czyzny ukochanej, to może i na Ciebie najdzie nałóg i szaleństwo ;-)
UsuńDziękuję i Tobie też życzę dobrego roku, wbrew przeciwnościom :)
Skarpetek nigdy za wiele, zwłaszcza takich! Na mojej choince jeszcze wisi 1 podobny gwiazdorek-perełka. Pozdrawiam😉
OdpowiedzUsuńSkarpetek nigdy dość, zwłaszcza jak się je dzierga ;-)
OdpowiedzUsuńA takie kruche perełki zachowały się jeszcze w wielu domach - warto na nie zwrócić uwagę, bo powoli znikają w zalewie chińskiej tandety albo biurowych bezduszności. Pozdrawiam :)