Jakiś rok temu dostałam w prezencie od Dorotki-Knitologa świeżo spisany wzór na czapkę "Bizancjum", jeszcze przed oficjalną publikacją. Dorota idealnie trafiła w moje zapotrzebowanie, bo dzierganych czapek w tym czasie miałam ilość zawrotną: 1.
Tak, dobrze widzicie, to jest cyfra 1.
Zamiar przełożenia wzoru na udzierg jednak odwlekał się w czasie i odwlekał. Nie miałam w zasobach włóczki odpowiedniej grubości, a do zakupów było mi nie po drodze - a to jakieś choróbska mnie tłukły, a to akurat "wyszedł" Rios, który sobie umyśliłam jako pójście na łatwiznę (oryginał Doroty powstał właśnie z tej włóczki), to znowu wymyśliłam, że jak nie ma w sklepie, to sobie stosowną grubość uprzędę - i nie mogłam się zebrać do farbowania czesanki. I tak dotrwałam do lata.
Tak, do lata - bo w lecie, przy okazji pewnego spotkania dziewiarskiego nabyłam białą bazę do farbowania w odpowiedniej grubości, z przeznaczeniem na tę właśnie czapkę.
Ale od nabycia do ufarbowania też musiało minąć parę ładnych miesięcy. Ale to chyba dziwne nie jest, że motywacja do dziergania czapek jest odwrotnie proporcjonalna do temperatury powietrza ;-)
I wreszcie po roku czapka jest.
Jest kolor, jest czapka i jest sesja foto w pięknych okolicznościach przyrody, które nadarzyły się przy okazji.
No dobrze, nie koloryzujmy: fotograf na chwilę wychylił zakatarzony nos na zewnątrz i szybko go schował, wraz z aparatem i równie zziębniętą modelką ;-)
I na koniec gadająca głowa ;-)
To jeszcze kilka szczegółów technicznych:
Wzór: Bizacjum Hat , aut. Dorota Morawiak-Lichota,
włóczka farbowana przeze mnie, 200 m/100 g, zużycie ok. 170 m.
Czapkę robiłam w całości na drutach nr 3, antenkę na 2,5.
Jedyna modyfikacja w stosunku do wzoru to nieco mniejsze nupki.
Osobiście lubię nosić czapki mocno naciągniętą na czoło, ale ta czapka jest na tyle głęboka, że można alternatywnie zakładać ją zsuniętą z czoła, ze "zwisem" z tyłu.
A teraz, moim drodzy, wracamy do dziergania skarpetek ;-)
Zdjęcia niebawem :)