Bez podsumowań, postanowień noworocznych i takich tam różnych.
Dzień, jak każdy inny.
Noc, jak każda inna (mogliby mi kotów nie straszyć, co?), jak zwykle pójdę spać grubo po pólnocy.
I jutrzejszy dzień, który tylko tym się różni od innych, że niektórym zostają petardy i hałas będzie trwał nadal.
Scrap ze zdjęciem, które już występowało.
W tym albumie. Albumie, którego nie pokazałam na blogu w całości, bo... cierpliwości mi zabrakło.
Tak, prowadzenie bloga wymaga nieporównywalnie więcej cierpliwości, niż dłubanie stempli.
I czasu też wymaga więcej.
Dlatego też nie pojawił się na blogu drugi album z cyklu angielskiego. I nawet nie będę obiecywać, że się pojawi.
Jak znajdę kiedyś czas, cierpliwość i ochotę. O ile znajdę :)
A póki co - layout.
Scrap inspirowany kartką inspirowaną zdjęciem.
W październiku na Scrapujących Polkach ukazało się kartkowe wyzwanie, na które oczywiście nie zdążyłam zrobić kartki.
A w zasadzie, to nawet nie próbowałam zdążyć. Tydzień, to dla mnie zbyt krótki czas, żeby zrobić coś sensownego, chyba że przez przypadek aktualna praca wpasuje się w wyzwanie.
Ale kartka Enczy tak mocno zapadła mi w pamięć, że musiałam do tego wyzwania wrócić.
Postanowiłam więc zrobić scrapa inspirowanego tą kartką (niestety, nie znalazłam jej na blogu autorki, dlatego link prowadzi bezpośrednio do kartki na SP).
Zaczęta praca odleżała się dobre dwa miesiące, ale wreszcie jest.
Jest na niej też chyba wszystko, co miało być w tamtym kartkowym wyzwaniu.
I chyba wszystko, co było na tamtej niezwykle inspirującej kartce.
Zielona baza, rój motyli, ptak, koronki, sznurek i metaliczny ćwiek.
I klimat, który chciałam oddać - klimat starej, angielskiej siedziby.
Chociaż Barnsdale jest ogrodem całkowicie współczesnym, historię czuje się tam na każdym kroku.
Musiałam więc użyć historycznego papieru :))) z kolekcji, którą pamiętają już chyba tylko najstarsze scraperki - Once Upon a Time.
Wśród materiałów, które użyłam, znalazły się kwiatki ze Scrappo i stempel z drukiem, który pochodzi z robalowego zestawu, dlatego pozwoliłam sobie dołączyć pracę do grudniowych inspiracji Scrappo.
I jeszcze dla tych, którzy nie zaglądają na SP.
Tak wyglądało inspiracyjne zdjęcie do wyzwania:
I kartka autorstwa Enczy:
Pozdrawiam :)
sobota, 31 grudnia 2011
piątek, 30 grudnia 2011
Jeszcze jedno...
... podobne skrapucho.
Z wykorzystaniem uszkodzonego bloczka, na którym ćwiczyłam tuszowanie i stemplowanie brzegów kartek.
I z tymi samymi co poprzednio stemplami ze Scrappo.
I wnętrze:
Pozdrawiam :)
Z wykorzystaniem uszkodzonego bloczka, na którym ćwiczyłam tuszowanie i stemplowanie brzegów kartek.
I z tymi samymi co poprzednio stemplami ze Scrappo.
I wnętrze:
Pozdrawiam :)
poniedziałek, 26 grudnia 2011
Ekspresowy prezencik
Skrapucho - robione szybkościowo, w samą Wigilię.
Forma mocno inspirowana notesami Arte.
Z najnowszymi stemplami ze Scrappo - te robale to jakby ktoś specjalnie dla mnie projektował :D
Problem miałam z bloczkiem do notesu - kupiony specjalnie w tym celu biały okazał się tak niskiej jakości, z dziurami i skazami, że nie odważyłabym się dać go w prezencie. Musiałam więc poszukać alternatywy.
Bloczek alternatywny był zbyt jaskrawy, więc został odpowiednio postarzony i też ostemplowany.
A biały_byle_jaki posłużył jako poligon doświadczalny - i teraz będzie z niego skrapucho dla mnie, właśnie się robi :)
Dziękuję serdecznie za życzenia pod ostatnim wpisem :)
i pozdrawiam
:)
Forma mocno inspirowana notesami Arte.
Z najnowszymi stemplami ze Scrappo - te robale to jakby ktoś specjalnie dla mnie projektował :D
Problem miałam z bloczkiem do notesu - kupiony specjalnie w tym celu biały okazał się tak niskiej jakości, z dziurami i skazami, że nie odważyłabym się dać go w prezencie. Musiałam więc poszukać alternatywy.
Bloczek alternatywny był zbyt jaskrawy, więc został odpowiednio postarzony i też ostemplowany.
A biały_byle_jaki posłużył jako poligon doświadczalny - i teraz będzie z niego skrapucho dla mnie, właśnie się robi :)
Dziękuję serdecznie za życzenia pod ostatnim wpisem :)
i pozdrawiam
:)
sobota, 24 grudnia 2011
Gwiazdki
...na choinkę.
Z tektury z odzysku, z resztkami podekupażowymi, z drutem stalowym, takie trochę shabby.
Na starych żabkach od zasłon.
Jedna podpięta na klipsie do świeczek - powstała inspiracji klipsami u Ushii.
Nie jest tak piękny, jak te prezentowane u niej na blogu, dużo późniejszy, zwykły.
Kiedyś może uda mi się odkopać z pudeł pozostałe klipsy (wiem, że gdzieś są, sama uratowałam), w tym roku natknęłam się na ten jeden.
Znowu pojawia się stempelek śnieżynkowy ze Scrappo.
W różnych konfiguracjach - odbijany czarnym tuszem, distressem, embossowany bezbarwnym pudrem.
Gwiazdek powstało naprawdę dużo. Na tym zdjęciu jest tylko część. :)
I jeszcze orzeszki.
Też shabby. Gesso, drut stalowy i koraliki.
I do towarzystwa dla gwiazdek - sopelki, starsze ode mnie.
Z poczerniałym, szklanym brokatem.
Z pierwszej choinki moich Rodziców.
Jedne z nielicznych ozdób z mojego dzieciństwa, które udało się uratować przed szałem "porządkowania" mojej Mamy.
Z tektury z odzysku, z resztkami podekupażowymi, z drutem stalowym, takie trochę shabby.
Na starych żabkach od zasłon.
Jedna podpięta na klipsie do świeczek - powstała inspiracji klipsami u Ushii.
Nie jest tak piękny, jak te prezentowane u niej na blogu, dużo późniejszy, zwykły.
Kiedyś może uda mi się odkopać z pudeł pozostałe klipsy (wiem, że gdzieś są, sama uratowałam), w tym roku natknęłam się na ten jeden.
Znowu pojawia się stempelek śnieżynkowy ze Scrappo.
W różnych konfiguracjach - odbijany czarnym tuszem, distressem, embossowany bezbarwnym pudrem.
Gwiazdek powstało naprawdę dużo. Na tym zdjęciu jest tylko część. :)
I jeszcze orzeszki.
Też shabby. Gesso, drut stalowy i koraliki.
I do towarzystwa dla gwiazdek - sopelki, starsze ode mnie.
Z poczerniałym, szklanym brokatem.
Z pierwszej choinki moich Rodziców.
Jedne z nielicznych ozdób z mojego dzieciństwa, które udało się uratować przed szałem "porządkowania" mojej Mamy.
Spokojnych,
zdrowych,
rodzinnych,
wspaniałych Świąt
wszystkim zaglądającym, czytającym,
obserwującym i wpadającym z przypadku,
komentującym i tym milczącym.
Życzę Wam pięknej, roziskrzonej Gwiazdki :)
poniedziałek, 19 grudnia 2011
Utylitarnie
i ascetycznie.
Na przekór wszechobecnym czerwieniom, zieleniom, brokatom, świecidełkom i czerwonym nosom.
Szary papier i wykrojniki z szuflady, świeżutkie śnieżynkowe stemple ze Scrappo.
Na bilecikach oczywiście będą imiona :)
Pozdrawiam :)
Na przekór wszechobecnym czerwieniom, zieleniom, brokatom, świecidełkom i czerwonym nosom.
Szary papier i wykrojniki z szuflady, świeżutkie śnieżynkowe stemple ze Scrappo.
Na bilecikach oczywiście będą imiona :)
Pozdrawiam :)
wtorek, 29 listopada 2011
Romantycznie?
I to już ostatni etap mojego LO`sowania w gościnnych progach Galerii Rae.
Na koniec zostawiłam sobie najbardziej klasyczne podejście - rozbielony świat na tiulowych papierach.
Długie opisy nie są tu chyba potrzebne, bo wszystko jest doskonale widoczne.
No, może poza tym "zadrukowanym" papierem pod zdjęciem.
To, w całej okazałości, znany już we fragmentach z poprzednich prac, "tiulowy" papier ze ślubnymi napisami. Coś z nim przecież musiałam zrobić, skoro ślubnych prac nie planuję w najbliższej pięciolatce ;-)
Biało - ale i tak nieco piwnicą trąci ;-)
Tym razem dużo dodatków, kwiatków, piórek, perełek.
I wycinanek - scrapińcowych, maszynkowych i dziurkaczowych.
I na koniec muszę się do czegoś przyznać.
Trochę się obawiałam tego zadania.
Bo takie "nie moje" wzory i kolory, przynajmniej w dużej części.
"Sztywne" takie - dobre do eleganckich kartek, zaproszeń, na uroczyste okazje - ale do takiego normalnego, zwykłego skrapowania?
Eee...
O, z każdej kolekcji wybrałabym po jednym wzorze... ;-)
Zanim dostałam papiery, myślałam, że będę bazować głównie na tiulach, a reszta papierów pozostanie tylko dodatkami.
Takie zresztą jest założenie właścicielki / projektantki, że "Kropki" mają być głównie dodatkiem do innych papierów. Tymczasem wszystkie wzory okazały się nadspodziewanie inspirujące - właśnie dlatego, że nie narzucają żadnego stylu. Można z nimi (i z nich) robić wszystko - a ich charakter będzie zależał od użytych mediów i dodatków.
Niespodziewanie dla samej siebie mam ochotę zrobić jeszcze co najmniej kilka skrapów na "Kropkach", a kiedyś może nawet i na "Kratkach". A papiery "w moim stylu", kupione z absolutnym przekonaniem, że są dla mnie stworzone... leżą w szufladzie, niektóre od samego początku mojego skrapowania.
Gdzie tu sens? ;-)
Pozdrawiam :)
Na koniec zostawiłam sobie najbardziej klasyczne podejście - rozbielony świat na tiulowych papierach.
Długie opisy nie są tu chyba potrzebne, bo wszystko jest doskonale widoczne.
No, może poza tym "zadrukowanym" papierem pod zdjęciem.
To, w całej okazałości, znany już we fragmentach z poprzednich prac, "tiulowy" papier ze ślubnymi napisami. Coś z nim przecież musiałam zrobić, skoro ślubnych prac nie planuję w najbliższej pięciolatce ;-)
Biało - ale i tak nieco piwnicą trąci ;-)
Tym razem dużo dodatków, kwiatków, piórek, perełek.
I wycinanek - scrapińcowych, maszynkowych i dziurkaczowych.
I na koniec muszę się do czegoś przyznać.
Trochę się obawiałam tego zadania.
Bo takie "nie moje" wzory i kolory, przynajmniej w dużej części.
"Sztywne" takie - dobre do eleganckich kartek, zaproszeń, na uroczyste okazje - ale do takiego normalnego, zwykłego skrapowania?
Eee...
O, z każdej kolekcji wybrałabym po jednym wzorze... ;-)
Zanim dostałam papiery, myślałam, że będę bazować głównie na tiulach, a reszta papierów pozostanie tylko dodatkami.
Takie zresztą jest założenie właścicielki / projektantki, że "Kropki" mają być głównie dodatkiem do innych papierów. Tymczasem wszystkie wzory okazały się nadspodziewanie inspirujące - właśnie dlatego, że nie narzucają żadnego stylu. Można z nimi (i z nich) robić wszystko - a ich charakter będzie zależał od użytych mediów i dodatków.
Niespodziewanie dla samej siebie mam ochotę zrobić jeszcze co najmniej kilka skrapów na "Kropkach", a kiedyś może nawet i na "Kratkach". A papiery "w moim stylu", kupione z absolutnym przekonaniem, że są dla mnie stworzone... leżą w szufladzie, niektóre od samego początku mojego skrapowania.
Gdzie tu sens? ;-)
Pozdrawiam :)
środa, 23 listopada 2011
Strukturalna hybryda z kieszonką
czyli naciąganie na wyzwanie ;-)
Nie brałam udziału, nie brałam udziału, nie brałam udziału...
I jak już wzięłam, to w trzech naraz. Znaczy się, naciągnęłam jedno małe ATC do trzech wyzwań.
Zetti - czyli niesamowite wyzwanie bloga Craft Artwork.
Od razu wiedziałam, że muszę natychmiast co takiego zrobić, choćby nie wiem co się działo, muszę.
I rzeczywiście, zrobiłam natychmiast - jeszcze tego samego dnia (nocy, znaczy się).
Kieszonka zrobiła się sama - no, przecież gdzieś ten tytuł trzeba było upchnąć! Nie wypadało go (jak to zwykle czynię) napisać na maszynie do pisania.
A strukturalne są chyba wszystkie moje prace, więc się załapało.
No i powstała hybryda.
Monster ;-)
Chyba go nawet lubię.
Biedactwo nie ma imienia.
Może Jacuś?
No i co z tego, że na szpilkach?
;-]
Na mocno przetworzonych papierkach Galerii Rae, o tych.
I jeszcze taki apel, który znalazłam na blogu Oli_83:
Zdecydujmy się na kupno prezentów Bożonarodzeniowych od drobnych przedsiębiorców, ze sklepu z rękodziełem, od sąsiada, który robi wszystko, aby utrzymać swój sklepik, od przyjaciółki, która wytwarza niepowtarzalne rzeczy, od tego, który oparł się globalizacji w naszych okolicach... Zróbmy tak, aby nasze pieniądze dotarły do zwykłych ludzi, którzy ich potrzebują, nie do firm międzynarodowych i wielkich przedsiębiorców, którzy płacą zbyt mało swoim pracownikom i przemieszczają firmy w inny koniec świata... robiąc tak więcej osób będzie mogło przeżyć szczęśliwe Boże Narodzenie. Jeśli się zgadzasz, skopiuj to i wklej na swojej tablicy.
Na zbuku mnie nie ma (podobno to świadczy o nieistnieniu? - w sumie ciekawiej jest nieistnieć niż istnieć wszędzie, gdzie nakazują stadne trendy), wklejam więc tu.
Co prawda handmejdoholiczek nie trzeba namawiać do "niekorporacyjnego" pozyskiwania prezentów, ale może warto to rozciągnąć na inne rejony życia? Zamiast w hipermarkecie, kupić mąkę i suszone śliwki na lokalnym targu?
Zwłaszcza teraz, kiedy weszło w życie nowe prawo przeciwko "babciom z pietruszką"... :/
Wiem, wiem, świata nie zbawimy...
A może jednak?
Pozdrawiam :-)
Nie brałam udziału, nie brałam udziału, nie brałam udziału...
I jak już wzięłam, to w trzech naraz. Znaczy się, naciągnęłam jedno małe ATC do trzech wyzwań.
Zetti - czyli niesamowite wyzwanie bloga Craft Artwork.
Od razu wiedziałam, że muszę natychmiast co takiego zrobić, choćby nie wiem co się działo, muszę.
I rzeczywiście, zrobiłam natychmiast - jeszcze tego samego dnia (nocy, znaczy się).
Kieszonka zrobiła się sama - no, przecież gdzieś ten tytuł trzeba było upchnąć! Nie wypadało go (jak to zwykle czynię) napisać na maszynie do pisania.
A strukturalne są chyba wszystkie moje prace, więc się załapało.
No i powstała hybryda.
Monster ;-)
Chyba go nawet lubię.
Biedactwo nie ma imienia.
Może Jacuś?
No i co z tego, że na szpilkach?
;-]
Na mocno przetworzonych papierkach Galerii Rae, o tych.
I jeszcze taki apel, który znalazłam na blogu Oli_83:
Zdecydujmy się na kupno prezentów Bożonarodzeniowych od drobnych przedsiębiorców, ze sklepu z rękodziełem, od sąsiada, który robi wszystko, aby utrzymać swój sklepik, od przyjaciółki, która wytwarza niepowtarzalne rzeczy, od tego, który oparł się globalizacji w naszych okolicach... Zróbmy tak, aby nasze pieniądze dotarły do zwykłych ludzi, którzy ich potrzebują, nie do firm międzynarodowych i wielkich przedsiębiorców, którzy płacą zbyt mało swoim pracownikom i przemieszczają firmy w inny koniec świata... robiąc tak więcej osób będzie mogło przeżyć szczęśliwe Boże Narodzenie. Jeśli się zgadzasz, skopiuj to i wklej na swojej tablicy.
Na zbuku mnie nie ma (podobno to świadczy o nieistnieniu? - w sumie ciekawiej jest nieistnieć niż istnieć wszędzie, gdzie nakazują stadne trendy), wklejam więc tu.
Co prawda handmejdoholiczek nie trzeba namawiać do "niekorporacyjnego" pozyskiwania prezentów, ale może warto to rozciągnąć na inne rejony życia? Zamiast w hipermarkecie, kupić mąkę i suszone śliwki na lokalnym targu?
Zwłaszcza teraz, kiedy weszło w życie nowe prawo przeciwko "babciom z pietruszką"... :/
Wiem, wiem, świata nie zbawimy...
A może jednak?
Pozdrawiam :-)
...aż będę niebieska...
Dawno nie brałam udziału w wyzwaniach bloga scrapki-wyzwaniowo.
I pewnie nadal bym miała przerwę, gdyby nie Arte, która zaproponowała jako temat do roboty na spotkanie - właśnie scrapkową zawieszkę ( i to bynajmniej nie zawieszkę "chwilowo nieczynne" ;-) ).
Oczywiście, na zaproponowaniu i zaplanowaniu się skończyło, spotkanie upłynęło nam pod znakiem gadania, oglądania, podziwiania, jedzenia (ach, to tiramisu...) i picia (kawy, rzecz jasna).
Ale skoro już sobie tę zawieszkę wymyśliłam, zaplanowałam, wyciągnęłam różne niebieskie przydasie, to nie dawała mi spokoju i zrobiłam.
Nadal pozostaję w klimatach piwniczno-oblazłych.
Udało mi się chyba ten klimat utrzymać, pomimo wytycznych, które nakazywały użycie brokatu.
No, jest - chociaż trochę sczerniał w tej piwnicy przez lata ;-)
Zawieszka jest dwustronna, z prześwitem, w który, na niechlujnie zamotanym drucie, wmontowałam szklany kamyk.
Oto strona druga:
A tak wygląda z bliska (mam nadzieję, że widać brokat?) :
Jeszcze tu dzisiaj wrócę. Chyba :)
I pewnie nadal bym miała przerwę, gdyby nie Arte, która zaproponowała jako temat do roboty na spotkanie - właśnie scrapkową zawieszkę ( i to bynajmniej nie zawieszkę "chwilowo nieczynne" ;-) ).
Oczywiście, na zaproponowaniu i zaplanowaniu się skończyło, spotkanie upłynęło nam pod znakiem gadania, oglądania, podziwiania, jedzenia (ach, to tiramisu...) i picia (kawy, rzecz jasna).
Ale skoro już sobie tę zawieszkę wymyśliłam, zaplanowałam, wyciągnęłam różne niebieskie przydasie, to nie dawała mi spokoju i zrobiłam.
Nadal pozostaję w klimatach piwniczno-oblazłych.
Udało mi się chyba ten klimat utrzymać, pomimo wytycznych, które nakazywały użycie brokatu.
No, jest - chociaż trochę sczerniał w tej piwnicy przez lata ;-)
Zawieszka jest dwustronna, z prześwitem, w który, na niechlujnie zamotanym drucie, wmontowałam szklany kamyk.
Oto strona druga:
A tak wygląda z bliska (mam nadzieję, że widać brokat?) :
Jeszcze tu dzisiaj wrócę. Chyba :)
wtorek, 22 listopada 2011
Nieślubnie ;-)
Na ślubnych papierach :)
Ciężkie klimaty, czyli finnspiracja druga, a zarazem trzeci layout w ramach mojego gościnnego projektowania dla Galerii Rae.
Jako tło wzięłam papier ze ślubnej kolekcji "W tiulu i w koronkach"
Wyciągnęłam z pudełka kolejne archiwalne zdjęcie - z czasów, kiedy telefon nie był dobrem powszechnym, za to rozmowy były tanie, więc jak się już człowiek dorwał... ;-)
Poszalałam z psikaniem.
Najpierw było delikatnie, potem coraz mocniej... i -
... z papieru typowo ślubnego zrobiłam całkiem inny papier.
Ciężki, grunge`owy, z metalicznym połyskiem.
Po szczegóły wykonania zapraszam oczywiście na bloga Galerii Rae.
Podobny zabieg wykorzystałam kiedyś w tym skrapie - to jest zresztą bardzo skuteczny sposób na wykorzystanie różnych papierów, które się znudziły albo nie do końca pasują kolorystycznie.
Co nie znaczy bynajmniej, że tiulowa kolekcja Rae mi nie pasuje.
Przeciwnie - jest wspaniale neutralna i jeszcze nie raz pojawi się w moich pracach :)
Tutaj pierwotnego tła prawie nie widać, ale za to widać, jakie fantastyczne daje możliwości ;-)
Na dowód, że pod tym wszystkim faktycznie JEST koronkowy papier, zbliżenie:
I jeszcze kilka zbliżeń różnorodnego "śmiecia":
Pozdrawiam :)
Ciężkie klimaty, czyli finnspiracja druga, a zarazem trzeci layout w ramach mojego gościnnego projektowania dla Galerii Rae.
Jako tło wzięłam papier ze ślubnej kolekcji "W tiulu i w koronkach"
Wyciągnęłam z pudełka kolejne archiwalne zdjęcie - z czasów, kiedy telefon nie był dobrem powszechnym, za to rozmowy były tanie, więc jak się już człowiek dorwał... ;-)
Poszalałam z psikaniem.
Najpierw było delikatnie, potem coraz mocniej... i -
... z papieru typowo ślubnego zrobiłam całkiem inny papier.
Ciężki, grunge`owy, z metalicznym połyskiem.
Po szczegóły wykonania zapraszam oczywiście na bloga Galerii Rae.
Podobny zabieg wykorzystałam kiedyś w tym skrapie - to jest zresztą bardzo skuteczny sposób na wykorzystanie różnych papierów, które się znudziły albo nie do końca pasują kolorystycznie.
Co nie znaczy bynajmniej, że tiulowa kolekcja Rae mi nie pasuje.
Przeciwnie - jest wspaniale neutralna i jeszcze nie raz pojawi się w moich pracach :)
Tutaj pierwotnego tła prawie nie widać, ale za to widać, jakie fantastyczne daje możliwości ;-)
Na dowód, że pod tym wszystkim faktycznie JEST koronkowy papier, zbliżenie:
I jeszcze kilka zbliżeń różnorodnego "śmiecia":
Pozdrawiam :)
poniedziałek, 21 listopada 2011
:)
Na oko.
Bez przepisów, już od dawna.
Z mąki z małego młyna.
Taki mój mały, osobisty protest przeciwko bylejakości tego, co nas otacza...
środa, 16 listopada 2011
Stemplomania
Nie, tym razem to nie będzie wpis o moich stemplach, będzie o ATC ;-)
Jednym z pierwszych wyzwań na odrodzonym portalu Scrapujących Polek było ATC "Noc".
W tym wyzwaniu z braku czasu (tak, tak - to, że czasami dłubię stemple nie oznacza bynajmniej, że mam go w nadmiarze, jak to sądzą niektórzy) nie wzięłam udziału. Postanowiłam sobie to więc odbić w pierwszej wymiance ATC, gdzie nie było tematu, natomiast wytyczne nakazywały użycie wyłącznie stempli.
Powstały więc aż trzy podobne do siebie, nocne ATC (żeby nie zanudzać, pokazuję tylko dwa, najbardziej różniące się od siebie):
Na tło zrobione za pomocą tuszu i glimmer mistów nastemplowałam moje ukochane ornamenty Pink Paislee.
Motyw - to mieszanka stempli Lost Coast Designs od Ady i absolutnie fantastycznych księżycowych stempli, których odbitki miałam okazję zrobić sobie dzięki Arte .
Do Arte zresztą powędrował jeden z ateciaków - taki obieg materii w przyrodzie ;-)
Drugi trafił w ręce Aniki, od której wraz z ateciaczkiem przyleciała m.in. ta "straszna" karteczka , a ATC Aniki pewnie też niedługo zostanie ujawnione :)
I jeszcze zbliżenie na detale:
Pozdrawiam :)
Jednym z pierwszych wyzwań na odrodzonym portalu Scrapujących Polek było ATC "Noc".
W tym wyzwaniu z braku czasu (tak, tak - to, że czasami dłubię stemple nie oznacza bynajmniej, że mam go w nadmiarze, jak to sądzą niektórzy) nie wzięłam udziału. Postanowiłam sobie to więc odbić w pierwszej wymiance ATC, gdzie nie było tematu, natomiast wytyczne nakazywały użycie wyłącznie stempli.
Powstały więc aż trzy podobne do siebie, nocne ATC (żeby nie zanudzać, pokazuję tylko dwa, najbardziej różniące się od siebie):
Na tło zrobione za pomocą tuszu i glimmer mistów nastemplowałam moje ukochane ornamenty Pink Paislee.
Motyw - to mieszanka stempli Lost Coast Designs od Ady i absolutnie fantastycznych księżycowych stempli, których odbitki miałam okazję zrobić sobie dzięki Arte .
Do Arte zresztą powędrował jeden z ateciaków - taki obieg materii w przyrodzie ;-)
Drugi trafił w ręce Aniki, od której wraz z ateciaczkiem przyleciała m.in. ta "straszna" karteczka , a ATC Aniki pewnie też niedługo zostanie ujawnione :)
I jeszcze zbliżenie na detale:
Pozdrawiam :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)