Trudno się wraca do publikowania.
Zwłaszcza po roku, który niemal w całości polegał na slalomie między absurdami, na których Mrożek, Bareja i Monty Python mogliby nabić sobie guza. Albo nawet porozbijać główki.
No więc nie pokazywałam. Niczego. Nawet tego, co udało mi się zrobić i nie zjeść ;-)
No, ale trzeba podjąć tę próbę, mimo wszystko. Na początek takie jedne skarpetki. Miał być post hurtowy, ale siedzenie przed ekranem mnie przerosło. Tak, mam ciężki ekranowstręt. Onlinowstręt. Sieciowstręt. Mediowstręt. To tytułem wyjaśnienia, dlaczego nie pokazuję i nie komentuję. Przepraszam bez poczucia winy ;-)
A teraz rzeczone skarpetki. Grubasy. Barterowe. Dla Z. Powstały w ramach filozofii "zero waste" - w całości z włóczek wyszperanych przez Z. w norweskich grzebokach (Marto, uwielbiam Cię za to określenie!). Szkoła kombinowania - połączenie nie tylko kolorów, ale i różnej grubości włóczek.
O, jak miło Cię poczytać tak z Nowym Rokiem! A skarpety wyglądają super.
OdpowiedzUsuńA mnie jest tym bardziej miło, że ktoś zagląda do mnie po tak długiej przerwie ;-)
UsuńI dziękuję - mam nadzieję, że również przyszłej nosicielce skarpetki się spodobają. Bo ciepłe będą na pewno ;-)
Dobre miejsca są zawsze godne odwiedzin.
UsuńSkarpety, na pewno, spodobają się nosicielce, bo są piękne, ciekawie się prezentują i - jak piszesz - są ciepłe. I jeszcze mają swoją grzebokową historię.
Pozdrawiam z północy i melduję, że ciepłe i noszą się świetnie, takie skarpety to skarb!
UsuńO, dzięki za wieści z dalekiej północy, bardzo się cieszę :)
UsuńTu na południu uszytki też się świetnie noszą, zdjęcia w planie :)
No i zrobiłaś mła skarpetami z grzeboków ostatni świąteczny akcent. Mła jest z tego powodu częśliwa. Bareizmami się nie przejmuj, mła kole siebie widzi czeźwienie. Powolne bo powolne ale jednak.:-)
OdpowiedzUsuńCieszę się niezmiernie :)
UsuńAkcent ma szansę nie być ostatnim, bo całą sesję skarpetek fociłam w świątecznych stylizacjach. A czeźwieniem w Twojej okolicy się cieszę jeszcze bardziej, bo ja wokół siebie widzę raczej bańki coraz bardziej otorbione w racji "mojej najmojszej", aż strach się odezwać. Na szczęście moja bańka jest na tyle obszerna, że powietrze dochodzi i jest czym odetchnąć, mimo sporej grupki w niej ściśniętej ;-)
Witaj ♡
OdpowiedzUsuńJakie pocieszne skarpety! Jestem małą skarpetkową maniaczką, takie byłyby perłą w kolekcji, wyjątkowe, oryginalne, niepowtarzalne :) Wspaniały, bardzo inspirujący blog!
Pozdrawiam cieplutko ♡
Dziękuję bardzo i pozdrawiam :-)
Usuń