Gdzie byłam, jak mnie nie było?
W Samarkandzie.
Na wakacjach?
Nie. Na drutach.
W ramach kolejnego testu ;-)
Samarkanda - tak nazywa się najnowszy projekt Doroty Morawiak-Lichoty, znanej jako Knitolog w Podróży. Wzór właśnie opublikowany, dostępny na Raverly.
Taki orientalny klimacik.
Zajrzyjcie na Raverly, jakie piękne tło do zdjęć miał prototyp (zaprezentowany na autorce wzoru). Prawdziwie podróżnicze.
U mnie tło swojskie, nadwiślańskie, krakowskie. A właściwie to podgórskie i kazimierskie, jeśli wiecie o czym ja mówię ;-)
Ale żeby jednak pozostać w klimacie orientalnym, wyczarterowałam sobie szarawary do sesji. Kozackie ;-) Od chłopa własnego, najwłaśniejszego. Swojskiego, małopolskiego.
Ale wróćmy do udziergu, bo to jemu jest poświęcony ten wpis.
"Samarkanda" (klik!) to bezszwowy sweterek robiony od góry, z okrągłym karczkiem podkreślonym dwoma liniami ażuru i wyrafinowanym wykończeniem dekoltu, rękawów i dołu. Projekt idealny na letnią bluzeczkę, ale świetnie też wygląda zrobiony z cieplejszej puchatej niteczki.
U mnie jak zwykle w wersji oversize, z poszerzanym korpusem o linii A, mojej ulubionej. Ale zwolenniczki dopasowanych fasonów znajdą w projekcie precyzyjnie rozpisane modelowanie korpusu.
Moja wersja powstała z dosyć nietypowej włóczki - to włoska mieszanka lnu i jedwabiu w równych proporcjach, o przemysłowym przeznaczeniu. Składa się z sześciu osobnych cieniutkich niteczek, z których jedna ma wpleciony cieniutki srebrny lureks. Przyznam się, że długo nie mogłam się przekonać do tego połyskującego efektu i w efekcie cewka przeleżała rok w szafie, a ja przekładając ją z miejsca na miejsce nie raz myślałam o znalezieniu jej lepszego domu ;-)
Aż niespodziewanie okazała się idealną włóczką na ten projekt, chociaż przysporzyła mi nieco frustracji - na nic pranie próbki i obliczenia, sweterek po blokowaniu rozciągnął się niemiłosiernie na długość. Ale przecież bez prucia się nie liczy, co z tego, że na łeb, na szyję przed samą publikacją ;-)
Spójrzcie, jak to się fantastycznie układa:
Jeszcze zdążę ponosić w tym sezonie :)
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :)
Piękny i tak jak napisałam na fb, w tej szerokiej wersji najbardziej mi się podoba. Może to kwestia tego, że ostatnio nie przepadam za obcisłymi sweterkami, bo jest mi w nich po prostu mniej wygodnie. I przypomniałaś mi, że mam w zapasie len z kaszmirem bodajże... Ech, czego to człowiek nie ma w zapasach... Serdecznie Cię pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńTakie luzaki są najlepsze na lato. Dopasowane są piękne, ale jak trzeba się ubrać, to ręka jakoś tak sama sięga po te szerokie ;-)
A zapasy włóczek o dziwnych składach też jakoś tak "same" się robią :-):-):-)
Ewunia, przepiękna jest Twoja Samarkanda :) Te szarawary i ta bajkowa stylówa mnie ujęła . Tak mnie zachwyciła Twoja wersja , że i ja zapragnęłam takiej luzackiej Samarkandy i chyba sobie wydziergam, a co sobie będę żałować ;) Dziękuję Ci bardzo za test :* :* :*
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że moja wersja Ci się podoba - zawsze trochę idę pod prąd i boję się, że kiedyś stracisz cierpliwość do moich wymysłów ;-)
UsuńRób luzaka, rób - bardzo mi zadziałał na wyobraźnię Twój pomysł z moherkiem, też mam ochotę się z tym zmierzyć :-)
Bardzo, bardzo mi się podoba twoja luźna wersja. Nie moją bajką są swetry przy ciele, choć bardzo mi się podobają na innych.
OdpowiedzUsuńŚwiecąca nitka nadała blasku i charakteru. Nie jest nachalna i mocno rzucająca się w oczy, ale dobrze tutaj wygląda.
Bardzo mi się podoba ostatnie zdjęcie.
Fason spodni to mój ulubiony podróżny fason, bardzo wygodny.
Pozdrawiam ciepło:)))
Dziękuję :-)
UsuńCóż - od dawna wiadomo, że obie należymy do klubu "workolubnych" ;-) i takie luźne sweterki są na pierwszym miejscu w szafie. Ze spodniami podobnie - w lecie nie wyobrażam sobie obcisłych jeansów, chociaż w chłodnej porze roku noszę. A Ty w tych tropikach to już chyba byś nie dała rady ;-)
A wiesz, że po dwóch latach miałam dwa razy w ciągu dnia białe obcisłe spodnie i przeżyłam. Nie było tak źle, choć nadal uważam, że sukienki i spódnice w tych temperaturach są najlepsze:)
UsuńMoje dziecko zazdrości Wam szarawarów! A sweter w twoim wykonaniu - profesjonalny!
OdpowiedzUsuńNo, jak Ty to piszesz, to mogę się zarumienić :-)
UsuńA szarawarów też chłopu zazdroszczę, sam fason niby prosty, ale te okazały się wyjątkowo ciekawe przez materiał (bawełna + konopie) i drobne modyfikacje kroju. Gdyby były w mniejszym rozmiarze, to bym też kupiła dla siebie :-)
Cokolwiek wydziergasz-jest dziełem sztuki :-)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :-)
UsuńZ tym, że co najmniej połowa sukcesu to zasługa projektantki. A ja wybrałam włóczkę i zrobiłam worek :-)
Kolejny fajny sweterek, bardzo ciekawa włóczka.Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję - a włóczka faktycznie świetna i bardzo dobrze się nosi :-)
Usuń<3 piękny i świetne zdjęcia z uroczą modelką. Muszę Cię na kawkę wyrwać! teraz jesień, będzie więcej czasu.
OdpowiedzUsuńOj, koniecznie, Irenko! Całe wieki minęły od ostatniego naszego spotkania. I bardzo dziękuję za miłe słowa :)
UsuńKraków żąda dostępu do zdjęć chłopa w szarawarach;) a sweterek piękny;) Bransoletka teżw klimacie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńChłop w szarawarach pojawi się tutaj tylko w takim przypadku, jeśli będzie to pasować do jakiegoś męskiego udziergu. Nie ma rzeczy niemożliwych - czekaj cierpliwie, może kiedyś się wydarzy ;-)