Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stemple. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stemple. Pokaż wszystkie posty

środa, 8 stycznia 2014

Zrób sobie własny 2014 ;-)

Czy ja już pisałam, że mi ostatnio nie po drodze z papierem?

Rękodzieło z innej beczki (czy raczej beczek, bo tych 'beczek' jest kilka, jak to u mnie zazwyczaj), niszczące ręce*, płuca i licho wie, co jeszcze, absorbuje mnie ostatnio bardziej, niż czysta i komfortowa zabawa z papierem. W dodatku efekty średnio do pokazania na blogu, bo nie ma nic odkrywczego w kolejnym koszyku przemalowanym na biało czy szafce odszorowanej ze stuletniego kurzu.

Ale konieczność zaakceptowania zmiany daty w kalendarzu zaowocowała... kalendarzem. I powrotem do papierów - niejako z konieczności, jak zwykle, spowodowanej brakiem. Tym razem brakiem sensownej bazy kalendarzowej, bo nie udało mi się nigdzie trafić na taką z miejscem do zrobienia choćby maleńkich notatek.

Zrobiłam więc kalendarz sama, od podstaw, rysując kratki na kartonie wizytówkowym, stemplując nazwy miesięcy, dni tygodnia i poszczególne daty. Da się :)
Ozdobiony bardzo ascetycznie - przy użyciu wyłącznie dwóch kolorów tuszu i samych stempli, w dodatku mojej roboty. Z wyjątkiem datownika i małego alfabetu, którego użyłam do dni tygodnia, wszystkie pozostałe stemple wycięte przeze mnie.






Całość zbindowana (ręcznie, za pomocą dziurkacza rewolwerowego i rąk własnych do zaginania sprężyny) i opatrzona tłem z tektury falistej. Jedyna 'ozdoba' to ptasiorkowa zawieszka na sznureczku przeplecionym przez zardzewiałe oczko :)



Digiśnieżynki na fotkach - wyrób własny :)
I oczywiście dziękuję serdecznie za wszystkie życzenia świąteczne i noworoczne!

Pozdrawiam :)

* tak, pracuję w rękawiczkach. Od których najwyraźniej też mam uczulenie, he he.

środa, 27 marca 2013

LIFT PROJECT PART 7.

To już siódmy odcinek cardliftowej zabawy u Mamajudo.
Wciągnęło mnie to kartkowanie na dobre :)
A że tym razem mamy na warsztacie kartkę Oliwiaen z kolorowanym stemplem, postawiłam sobie wysoko poprzeczkę. Odbity stempelek z pięknym rysunkiem Leanne Ellis leżał w szufladzie ponad rok, zanim zdobyłam się na pokolorowanie (przy okazji dziękuję Arte, która mnie zaraziła tymi motywami). No i dzięki LIFT PROJECT wreszcie wzięłam się na odwagę.




Dzięki kartkowemu projektowi wycinam najstarsze scrapowe papiery, często bardzo dawno napoczęte - ten niebieski jest jednym z pierwszych, które kupiłam, o pięknej, leciutko fakturowej powierzchni.
Bajka... Szkoda, że jest tak mało wzorzystych papierów z fakturą.




Stempelek odbiłam dość nietypowo, jak na kolorowanie - na kartonie z fakturką, w beżowym kolorze.





W roli dodatków wystąpił jeden z moich ręcznie dłubanych stempli - motyw trzech różyczek z listkami, wpisanych w trójkąt. Różyczki rozcięłam i podkleiłam płasko, ale na kilku wysokościach:





A dzięki temu, że było trochę więcej czasu na ten lift, wykończyłam również środek kartki, używając różanego stempla w oryginalnej postaci:





I jak zwykle na koniec - prezentacja karteczki Oliwiaen, na której się wzorowałam:


Pozdrawiam :)

wtorek, 17 kwietnia 2012

Ogniście

...i zmysłowo, na najnowsze 12# wyzwanie na blogu Galerii RAE, w którym tym razem należało użyć cyfry lub słowa "jeden". W końcu rocznica zobowiązuje (w tym miesiącu stuknie pierwszy roczek sklepu, jakby ktoś nie wiedział!)  ;-)
Zliftowałam tę kartkę Rae, która z kolei jest liftem tej kartki Camilli.
Z przepięknej kolekcji "Romantyczna i zmysłowa" - na tę jedną kartkę pocięłam aż trzy papiery, wszystkie czerwone. I doprawiłam czerwonym tagiem, oczywiście z kolekcji. :)











































Biały środek kartki również wykleiłam czerwonym papierem, a w środku kartki umieściłam tag z cytatem:



















I jeszcze zbliżenie na świeżo wyciachany stempelek (i na mój ukochany magnoliowy wykrojniczek):


















A to już stempelki rodzinnie, w całej okazałości (wzór zaczerpnięty stąd) :


















I na koniec muszę podziękować za wyróżnienie, jakie otrzymałam od edyty350.
Baaaardzo mocno spóźnione, ale pamiętam i dziękuję :*. Nie czuję się na siłach przekazać dalej, bo jak miałabym wyłonić tylko kilka spośród tych wszystkich niezwykle kreatywnych osób, do których zaglądam? No, nie da się przecież :)
A wynurzenia o sobie... Może kiedyś, w realu, przy kawce i ciasteczku... ;-)
A banerek wyróżnienia wygląda tak:



Pozdrawiam
i zapraszam do udziału w wyzwaniu :)

wtorek, 20 marca 2012

Zapachowe ateciaki

Kolejna wymianka na Scrapujących Polkach. Temat - "Zapach kobiety".
Tym razem stereotypowo - perfumy.
A, bo naodbijałam sobie kiedyś u Arte takich buteleczek i koniecznie musiałam je wykorzystać. :)

Na polkową wymiankę powstały dwa, trochę różniące się od siebie.
To po lewej poleciało do Belli Helfire, ATC po prawej zostało u mnie.
A przy okazji oba wpasowały się w 27 wyzwanie na blogu scrapki-wyzwaniowo - należało użyć zdjęcia i co najmniej dwóch mediów, a praca nie mogła być layoutem. Użyte media to glossy accent na buteleczkach i napisie "perfume"(podkreśliłam nim słabo widoczny napis w tle), perły w płynie i oczywiście tusz distress do postarzenia brzegów.

















I pojedynczo:













































Zrobiłam też drugi zestaw ateciaków. Jeden z nich trafi do Arte -  jak to nam się czasem zdarza, zrobiłyśmy sobie dodatkową, pozaoficjalną wymiankę. W zasadzie nie powinnam jeszcze go pokazywać, ale jakoś tak bardzo mi pasowało wrzucić całość tematu w jednym wpisie.
A co mi tam, najwyżej Arte się nie spodoba... ;-)

Tym razem użyłam stempla-buteleczki pociągniętej płynnym brokatem i odbitki stempla zrobionego przeze mnie na podstawie rysunku Rosettiego.









































Pozdrawiam :)

sobota, 21 stycznia 2012

Odcinek szósty (tak, tak, nie mylicie się). Sissinghurst.

Robię porządki, bo niedługo mikrojubileusz na blogu ;-)
Zwłaszcza że bardzo dawno temu zrobione zdjęcia czekają na publikację na dysku, więc muszę się w końcu zmobilizować.
Kolejna, tym razem bardzo długa, część "albumu mojego życia".  ;-) 

Sissinghurst.
Jak do tej pory - najpiękniejszy ogród, jaki widziałam.
Genialna kompozycja stworzona przez niepospolitą wyobraźnię Vity Sackville-West.
Co z tego, że mało w nim tak pożądanych przez ogrodników-kolekcjonerów "rarytasów", że nie jest ( jak wiele innych) małym ogrodem botanicznym - ogród Sissinghurst jest wizją artystki, nie musi podobać się każdemu...

Co ja się będę rozpisywać, zapraszam najpierw (koniecznie najpierw, chociaż tam też dużo treści i zdjęć) na spacer po ogrodzie okiem Marty, a zaraz potem na moje albumowe interpretacje.









































I pojedynczo:


































































Mam nadzieję, że "okno widokowe" wycięte w stronie jest choć trochę widoczne?


































































Fotek jest dużo, bo temu szczególnemu ogrodowi poświęciłam cztery pełne strony i cztery przekładki, a i tak zdjęć, które chciałabym utrwalić w albumie, jest znacznie więcej.
Na szczęście część z nich jest autorstwa Marty, więc możecie je obejrzeć w wersji oryginalnej na jej blogu.

I jeszcze na domęczenie kilka detali.
Napis wycinany przeze mnie nożykiem i mediowany intensywnie - tak, robiło się takie rzeczy, a teraz na łatwiznę: wykrojnik i jazda korbką ;-)


















I dwa stempelki, oczywiście mojej roboty, w zbliżeniu:



















Jeszcze nie koniec, niestety; ale na dzisiaj pozdrawiam  ;)


poniedziałek, 31 października 2011

Stemploza

Obiecałam :) 

Podobno współczesny człowiek szybko się nudzi i nie jest w stanie przyswoić długich tekstów. No to się potestujemy :] 

Dzisiejszy post będzie baaardzo długi.
Fotki stare, które od początku mojej stemplozy publikowałam na forum - przepraszam za jakość, gdybym chciała je wszystkie robić od nowa, to ten post by nigdy nie powstał.  :) 

Stemple pokażę mniej więcej chronologicznie.
Pierwszego nie pokazuję, bo nie ma się czym chwalić ;-)
Ten jest drugi:




Pierwsze stemple wycinałam w gumie do mazania, jeszcze bez dłutka, samym skalpelem. 
Trzeci stempel w kolejności to moje ukochane koty wg Steinlena.  
Musiałam, po prostu musiałam mieć ten motyw: 




A potem już było dłutko i prawdziwe bloczki. I kolejny kot Steinlena, i koronka. Ta sama, co na tym notesie :



Na pewno poznajecie motywy, które można kupić jako gotowe stemple.  
Teraz można - wtedy można było, ale pomarzyć. Albo sprowadzać z zagranicy. Prościej było zrobić :)
Więc sobie zrobiłam podobne.

A koronkę... to ja pierwszą zobaczyłam na flickrze. Tam dopiero są cuda! Jak zaczęłam oglądać, jakie rzeczy ludzie w gumie wycinają, to na dwa dni umarłam dla świata. Wsiąkłam na dobre, no i postanowiłam zrobić własną koronkę - wzór znalazłam na jakimś zdjęciu prawdziwej starej koronki, trochę uprościłam - i dało radę. Wbrew pozorom koronkę wycina się łatwo, tylko to paskudnie nudna robota, bo stale jednakowe dziurki.  






















A to - to chyba moje największe osiągnięcie. I nie "jak do tej pory", tylko w ogóle  :)
Nie będzie powtórki, wycinałam to tydzień i miałam serdecznie dość.
Ale mam najlepszy na świecie stempel z tłem.

























































































I jeszcze ptasiorek, który ostatnio grał główną rolę w tym tagu (a skrzydełko w tym niebieskim też mojej roboty) :
























I jeszcze taka "fotografia rodzinna" kilku nowszych,z  których część już wystąpiła w pracach na blogu. A resztę można obejrzeć w różnych postach pod etykietą stemple


















I jeszcze trochę informacji dla tych, którzy chcą sami spróbować:

Chyba najlepszy tutorial, jaki spotkałam w sieci:
http://blogdelanine.blogspot.com/search/label/handcarvedstampstutorial

I o narzędziach:

Nie spotkałam jeszcze w Polsce naprawdę dobrych dłutek do stempli, "stemplarze" z netu używają dłut i bloczków Speedball, ale te trzeba by ściągać ze Stanów. W podlinkowanym powyżej tutorialu też można zobaczyć dobre narzędzia i bloczki, niestety - u nas niedostępne - i raczej to się nie zmieni.

Najczęściej więc rzeźbię w tym: 



















Używałam też bloczków Artemio, które mają tę zaletę, że kleją się do bloczka akrylowego. I wadę: nie są dostępne od ręki, czasem udaje się zamówić przez sklepy scrapowe. Dla mnie sprowadzała je niezawodna Miako.
Ostatnio duże stemple naklejam po prostu na bloczek za pomocą tworzywa Tack-and-Peel, które pojawiło się w kilku sklepach.


Dłutko, którego ja używam, to kupione w sklepie dla plastyków dłutko do linorytu z wymiennymi końcówkami. Tylko ja swoje musiałam solidnie stuningować, bo mi w tym zestawie brakowało cieniutkiego linearnego, a te, które wydawały się cienkie, były bardzo głębokie i darły bloczek. Zmieniłam kształt i mocno spiłowałam "łódkę" na wysokość, a potem oczywiście musiałam wszystko porządnie naostrzyć, co polecam od razu, żeby uniknąć rozczarowania. 
W dodatku w praktyce używam tylko tego jednego ostrza, bo mi się nie chciało bawić z pozostałymi. 
Kiedyś zrobię sobie jeszcze szerokie, do wybierania większych powierzchni.

Tuning robiłam tarczą ścierną na mikrowiertarce (Dremel). Nie mając takiego narzędzia, można to samo osiągnąć pilnikiem do metalu (trochę żmudne zajęcie, ale się da), dobrze byłoby mieć też drobnoziarnisty pilnik iglak, żeby wybrać zadziory od środka. Ostateczne ostrzenie robię papierem ściernym, gradacją  400 i 1000. No i co jakiś czas, po paru wyrzeźbionych stemplach warto dłutko podostrzyć najdrobniejszym papierem, bo nawet miękki bloczek po jakimś czasie tępi narzędzie. Ale ogólnie stwierdzam, że stal w tych dłutkach jest nie najgorsza, skoro długo trzyma ostrość przy mojej eksploatacji.

Na pierwszym zdjęciu oryginalne dłutko przed zmianą kształtu: 




















Po moich zmianach:


















Przed:







Po:























Mam nadzieję, że widać, na czym polega zmiana kształtu. Może to "moje" nie wygląda specjalnie elegancko, ale funkcjonalnie jest OK - najistotniejszy efekt tych zmian polega nie na grubości linii, a na możliwości pracy np. bokiem ostrza, pod skosem, w innych pozycjach niż tylko równolegle do bloczka - to pozwala na uzyskanie efektów bardzo cieniutkich kreseczek, cieni, punktów.  

I co chcę powiedzieć na koniec: odwagi, dziewczyny ( i chłopaki) ! 
Dłubanie stempli nie jest trudne. I wbrew pozorom wcale nie takie pracochłonne, przynajmniej jeśli chodzi o małe, proste wzory. Czasem patrzę okiem "stemploróbcy" na niektóre wzory gotowych stempli i widzę, jak bardzo są prymitywne i toporne, jak mało skomplikowane mają linie, wreszcie - jak łatwo, nawet początkującemu bez dobrych narzędzi, byłoby wyciąć samemu podobne, a nawet ładniejsze.

Ktoś dobrnął do końca? ;-)




Z ostatniej chwili:

W sklepie "Na Strychu" pojawiły się akcesoria do rzeźbienia stempli. Można dostać kilka wariantów bloczków
i różne ostrza do dłutek - znajdziecie je w zakładce "Akcesoria do stempli"  a w zakładce "Narzędzia" znajdziecie same obsadki. 
Mam nadzieję, że te cuda będą już na stałe w ofercie i problem z materiałami odejdzie w niebyt :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...