Na oko to ten chlebuś wygląda o niebo lepiej niż to "coś" ze sklepu. A zapach i smak to ....tylko mogę pomarzyć o takim. Chyba ,że koleżanka będzie tak miła i poda przepis na ten wspaniały chleb. Ja jakbym zaczeła robić na oko to jedynie cegła lub zakalec na palec mi z tego wyjdzie;)
Wygląda jak wygląda, ale jak smakuje!!!!! Osobiście zauważam u siebie oznaki uzależnienia od Norstjernowego chleba:) Jak tak dalej pójdzie zapiszę się na indywidualne warsztaty! Co ty na to?????
Dziewczyny, chleb to kolejna rzecz, która wydaje się trudna, a wcale taka nie jest! To jest łatwiejsze, niż pieczenie ciasta jakiegokoliwek, serio. Na pasku bocznym mam zakładkę "Atawizm" - tam są prawdziwe specjalistki od pieczenia chleba - warto poczytać te blogi i spróbować upiec swój własny chleb. Na początek jakiś łatwy, na drożdżach, albo na zakwasie z dodatkiem drożdży, potem szukać ulubionego smaku. Pierwsze chleby trzeba piec wg sprawdzonych przepisów, a potem to już różnie bywa ;-) Z zakwasowych na początek dobry jest ten: http://piekarniatatter.blogspot.com/2008/03/tatterowiec.html (tylko ja go wkładałam do gorącego piekarnika od razu), a "mój", taki na stałe, powstał z nieortodoksyjnego podejścia do tego przepisu http://piekarniatatter.blogspot.com/2009/06/6040-nilsa.html Zakwas na pewno ktoś w okolicy ma i chętnie się podzieli - pieczenie chleba staje się coraz powszechniejsze. A ja mogę chętnym wysłać suszony :)
Właśnie nie dalej jak wczoraj wspominałam Twój pyszny ciemny chleb i zamarzyło mi się taki zrobić:)I pewnie będę Cię nagabywać, cobyś podzieliła się i przepisem i sposobem pieczenia (bo w piecu chlebowym, to wiesz-teściowa, ja tylko w piekarniku;)
Cudownie wygląda =] Och ja również szukam swojego smaku... choć na razie to nie mam szczęścia :/ Zawsze coś mi nie pasuje w przepisie, a mam wrażliwy żołądek ;/ Jednak dążę do tego, aby samemu sobie piec =] Na pewno znajdę =]
Nordsjena - a ten Twój suszony to da się jakoś "ożywić"? bo mi wyhodowanie własnego jakoś nie wyszło, kupiłam przemysłowy suszony, ale to jakoś mi nie podchodzi; bo ja bym chętna była :)
@Asia: sour. @konstancja8: zakwas suszony trzeba rozdrobnić, rozmieszać z wodą i "rozpędzić" podobnie jak przy hodowaniu od zera - dokarmiając dwa razy dziennie świeżą mąką. Mogę spróbować pokusić się o wysłanie świeżego, gęstego zakwasu w woreczku foliowym - wysłany rano priorytetem powinien dojść na drugi dzień, teraz jest zimno, to zakwas na grubej mące razowej może nie rozsadzi koperty ;-) @Arte i Ori: to co, warsztaty chlebowe w weekend?
Asia, ja bym była sceptyczna jeśli chodzi o kupowanie w sklepie. Są na świecie różne takie "gotowe zakwasy", "suche zakwasy piekarskie" i inne wynalazki, ale ile to tak naprawdę jest warte, to nigdy nie wiadomo. No chyba, że to taka prawdziwa piekarnia "z dziada pradziada" i ma swój, stary zakwas, odświeżany od pokoleń, to wtedy super. A jak nie, to najlepiej spróbować wyhodować własny, instrukcja ( i całe mnóstwo cennych informacji w komentarzach) jest tutaj: http://piekarniapogodzinach.blogspot.com/2010/01/zakwas-na-mace-zytniej-razowej-100.html A na tym blogu można znaleźć chyba wszystko, co jest potrzebne początkującemu domowemu piekarzowi.
Dziękuję. W Anglii świeżych drożdzy nie ma w sprzedaży, tylko suche. Świeże kupuję w polskim sklepie i zamrażam. Zapytam z ciekawości o zakwas i napewno spróbuję sama go wyhodować.
booooski! swój pierwszy zakwas jak dostałam, to wracałam z nim z Warszawy do Łodzi i głupia zapomniałam, w której torbie go miałam. niestety okazało się, że była to ta, która leżała obok grzejnika, który dawał takiego czadu, że jak wróciłam do domu i otworzyłam słoik, to później zbierałam po kuchni resztki zakwasu. :D:D:D:D:D
kusisz :D
OdpowiedzUsuńmniam!!!
aż czuje jego zapach i słyszę chrupiącą skórkę:))..mniaaam:)))
OdpowiedzUsuńNa oko to ten chlebuś wygląda o niebo lepiej niż to "coś" ze sklepu. A zapach i smak to ....tylko mogę pomarzyć o takim. Chyba ,że koleżanka będzie tak miła i poda przepis na ten wspaniały chleb. Ja jakbym zaczeła robić na oko to jedynie cegła lub zakalec na palec mi z tego wyjdzie;)
OdpowiedzUsuńmmmm wygląda przepysznie:))))
OdpowiedzUsuńWygląda jak wygląda, ale jak smakuje!!!!! Osobiście zauważam u siebie oznaki uzależnienia od Norstjernowego chleba:) Jak tak dalej pójdzie zapiszę się na indywidualne warsztaty! Co ty na to?????
OdpowiedzUsuńPiękny prawdziwy chleb. Zazdroszczę umiejętności pieczenia. Smacznego :)
OdpowiedzUsuńDziewczyny, chleb to kolejna rzecz, która wydaje się trudna, a wcale taka nie jest! To jest łatwiejsze, niż pieczenie ciasta jakiegokoliwek, serio.
OdpowiedzUsuńNa pasku bocznym mam zakładkę "Atawizm" - tam są prawdziwe specjalistki od pieczenia chleba - warto poczytać te blogi i spróbować upiec swój własny chleb.
Na początek jakiś łatwy, na drożdżach, albo na zakwasie z dodatkiem drożdży, potem szukać ulubionego smaku. Pierwsze chleby trzeba piec wg sprawdzonych przepisów, a potem to już różnie bywa ;-)
Z zakwasowych na początek dobry jest ten: http://piekarniatatter.blogspot.com/2008/03/tatterowiec.html (tylko ja go wkładałam do gorącego piekarnika od razu),
a "mój", taki na stałe, powstał z nieortodoksyjnego podejścia do tego przepisu http://piekarniatatter.blogspot.com/2009/06/6040-nilsa.html
Zakwas na pewno ktoś w okolicy ma i chętnie się podzieli - pieczenie chleba staje się coraz powszechniejsze. A ja mogę chętnym wysłać suszony :)
Właśnie nie dalej jak wczoraj wspominałam Twój pyszny ciemny chleb i zamarzyło mi się taki zrobić:)I pewnie będę Cię nagabywać, cobyś podzieliła się i przepisem i sposobem pieczenia (bo w piecu chlebowym, to wiesz-teściowa, ja tylko w piekarniku;)
OdpowiedzUsuńCudownie wygląda =]
OdpowiedzUsuńOch ja również szukam swojego smaku... choć na razie to nie mam szczęścia :/ Zawsze coś mi nie pasuje w przepisie, a mam wrażliwy żołądek ;/
Jednak dążę do tego, aby samemu sobie piec =] Na pewno znajdę =]
Nordsjena - a ten Twój suszony to da się jakoś "ożywić"? bo mi wyhodowanie własnego jakoś nie wyszło, kupiłam przemysłowy suszony, ale to jakoś mi nie podchodzi; bo ja bym chętna była :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za linki. Wiedziałabyś jak zakwas chlebowy nazywa się w jęz angielskim?
OdpowiedzUsuńi ta czarnuszka, aż się czuje jej zapach. Pychota!!!!
OdpowiedzUsuńCudnie wygląda :)
OdpowiedzUsuń@Asia: sour.
OdpowiedzUsuń@konstancja8: zakwas suszony trzeba rozdrobnić, rozmieszać z wodą i "rozpędzić" podobnie jak przy hodowaniu od zera - dokarmiając dwa razy dziennie świeżą mąką. Mogę spróbować pokusić się o wysłanie świeżego, gęstego zakwasu w woreczku foliowym - wysłany rano priorytetem powinien dojść na drugi dzień, teraz jest zimno, to zakwas na grubej mące razowej może nie rozsadzi koperty ;-)
@Arte i Ori: to co, warsztaty chlebowe w weekend?
Tak po prostu sour ;) Popytam w sklepie. Dziekuje :)
OdpowiedzUsuńAsia, ja bym była sceptyczna jeśli chodzi o kupowanie w sklepie. Są na świecie różne takie "gotowe zakwasy", "suche zakwasy piekarskie" i inne wynalazki, ale ile to tak naprawdę jest warte, to nigdy nie wiadomo.
OdpowiedzUsuńNo chyba, że to taka prawdziwa piekarnia "z dziada pradziada" i ma swój, stary zakwas, odświeżany od pokoleń, to wtedy super. A jak nie, to najlepiej spróbować wyhodować własny, instrukcja ( i całe mnóstwo cennych informacji w komentarzach) jest tutaj: http://piekarniapogodzinach.blogspot.com/2010/01/zakwas-na-mace-zytniej-razowej-100.html
A na tym blogu można znaleźć chyba wszystko, co jest potrzebne początkującemu domowemu piekarzowi.
Dziękuję. W Anglii świeżych drożdzy nie ma w sprzedaży, tylko suche. Świeże kupuję w polskim sklepie i zamrażam. Zapytam z ciekawości o zakwas i napewno spróbuję sama go wyhodować.
OdpowiedzUsuńbooooski! swój pierwszy zakwas jak dostałam, to wracałam z nim z Warszawy do Łodzi i głupia zapomniałam, w której torbie go miałam. niestety okazało się, że była to ta, która leżała obok grzejnika, który dawał takiego czadu, że jak wróciłam do domu i otworzyłam słoik, to później zbierałam po kuchni resztki zakwasu. :D:D:D:D:D
OdpowiedzUsuń