Pogoda nas chce zamordować.
Trudno się scrapuje (i funkcjonuje) przy
temperaturze 33 stopnie, więc
wszelki wysiłek należy ograniczyć do
minimum.
Stąd dzisiaj moja wariacja na temat C&S, czyli
"Dirty&Simple".
No, może nie tak całkiem "dirty"; ale niezbyt czysty, ale
za to bardzo
prosty ;-)
Cztery zdjęcia zakochanej kociej pary* wypełniły kompozycję, nie
pozostawiając zbyt wiele miejsca dla dodatków.
Nie mogłam się powstrzymać
od lekkiego przybrudzenia brzegów pięknego brązowego papieru w kratkę
, który stanowi bazę scrapa.
Leciutko przytuszowałam też motylki, wycięte
ażurowym wykrojnikiem z
niebieskiej strony żonkilowego papieru .
Napis ze Scrapińca pozostał w naturalnym kolorze tektury, dodałam tylko
niebieski ćwiek.
Trochę bibułki pod zdjęciami i - jak dirty, to dirty :-)
- obowiązkowe
śmieci: przypięty zszywkami sznurek, kawałek taśmy siatkowej
pozostałej po
poprzednim layoucie i resztka stemplowanego borderu, który z
kolei ostał się
z tarninowego albumiku (jak może pamiętacie, użyłam tam
koronkowego stempla
"Sięgając nieba" ).
Jeszcze trzy niebieskie guziki i to już jest wszystko :)
Jeśli pogoda nie
znormalnieje, to następny scrap w najlepszym wypadku będzie
zawierał
wyłącznie zdjęcie ;-)
A scrap przy okazji wpisał się w zwierzakowe wyzwanie UHK Gallery.
(*Para jest zakochana oczywiście czysto platonicznie. Oba kociaki są wysterylizowane. Zadbaliśmy o to najwcześniej, jak się tylko dało (w przypadku kotki jeszcze przed pierwszą rują). To powinien być standard - niestety, w wielu jeszcze domach spycha się tę decyzję na dalszy plan, albo wręcz odrzuca, motywując jakimiś bzdurnymi teoriami czy obawami. A tak niewiele trzeba, żeby ułatwić życie i kotu, i sobie - i nie powoływać na świat kolejnych pokoleń niechcianych kociaków...)
Pozdrawiam....
PS. Zazwyczaj się staram. Osobny tekst piszę na bloga Galerii RAE, inny zamieszczam u siebie na blogu. Dzisiaj musicie mi wybaczyć - przekopiowałam na żywca tekst "galeriowy". Jeśli faktycznie pogoda nie znormalnieje, to będę musiała poprosić "szefową" o urlop ;-) - jestem takim typem, któremu to "wyczekiwane ciepło" odbiera wszelką energię, do jakiejkolwiek aktywności. I zabija kreatywność. Scrapową działalność zawieszam więc na kołku - do ochłodzenia.
Oby szybko się troszeczkę ochłodziło ;D tak do 25stopni:) myslę że to przyjemna temperatura dla wszystkich:):) Ja mam to szczęście że nas sobą mam strych i ogólnie jest u mnie w pokoju chłodno więc mój Królicio nie cierpi tak przez upały:) Scrap jest cudny:) bardzo podoba mi się rozmieszczenie zdjęć:) Przesyłam głaski dla zakochanej pary;D
OdpowiedzUsuńCudny scrap i piękne kociołki :) Pozdrowionka od moich dwóch wysterylizowanych kocurków :) A teorie ludzi... ech... szkoda mi słów. Oczywiście żaden z nich nie był nigdy w schronisku.
OdpowiedzUsuńJak upał nie odpuści to ja sama padnę zaraz, ugotuję się i w ogóle wysiądę - nie będzie kogo o urlopie informować ;)
OdpowiedzUsuńKociaki słodkie są - Blender to wiadomo, jemu cojones nie potrzebne, bajeruje kotki siłą spojrzenia :DD
Pytanie, czy to miłość kotów wzajemnie, czy do lampy :) Śliczne futrzaki :D
OdpowiedzUsuńŚwietny scrap:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Fantastyczny scrap!!!
OdpowiedzUsuńKocurki są cudne :))
:*
przepiękna praca!!
OdpowiedzUsuńjakie boskie te kociaki ;) zapewniłaś im na tym scrapie piękną oprawę :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
he, he :) a u nas na północy wszyscy marzymy chociaż o jednym cieplejszym dniu, a tu proszę - jednak gdzieś jest lato ??? nie mogę uwierzyć, że mieszkamy w jednym kraju
OdpowiedzUsuńco do sterylizacji - prawda; u mnie w domu zamieszkało kolejne zwierzę, kociak z miotu podrzuconego mojej Pani weterynarz; zadziwia mnie, że ludzie wiedzieli gdzie koty podrzucić (bo to lekarz z prawdziwą miłością i oddaniem dla zwierząt), ale nie przyszło im do głowy, żeby kotkę przynieść do sterylizacji