Nieco inaczej miała wyglądać ta relacja z renowacji łóżeczka, ale życie pisze własne scenariusze.
Niestety nie będzie zdjęć narzędzi, materiałów, farb, rozrysowywania wzoru, wycinania szablonu, szczegółowych opisów, co i jak robiliśmy (część prac przy łóżeczku wziął na siebie T.).
Zamiast tego - efekty przyspieszonej i dość nerwowej sesji "after", robionej na jednej nodze. Cóż, pewne rzeczy trudno zaplanować precyzyjnie, prawowity użytkownik łóżeczka pewnego dnia postanowił się pojawić na świecie i już ;-)
Aranżacja nieco prowizoryczna - z absolutnego braku dzieciowych gadżetów.
Na szczęście nieoceniona Offca poratowała mnie całą siatą wszelakiego dobra (he he, jedna poszewka do tej pory u mnie zalega).
Zdjęcia takie sobie, ale na powtórkę nie było już czasu. Im dłużej na nie patrzę, tym mniejszą mam ochotę je publikować - zbyt długa była ta przerwa, zbyt duży dystans. Do tego blogger robi ze zdjęć absolutną masakrę - i niestety żadne próby zaradzenia temu zjawisku nie pomagają. Dlatego nie zasypię Was tasiemcem, ilość fotek będzie całkiem ascetyczna.
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
Nasze koty też wypożyczyły co nieco do sesji ;)
Dobranoc.
Pchły na noc ;-)
Wow:) Fantastyczne łóżeczko:) Pięknie przecierane i z pięknym wzorem...już nie mówić o aranżacji...myszy dają czadu;)
OdpowiedzUsuńBuźka:)
Dziękuję, Ludeczko :)
UsuńZdjęcia jak zwykle niewiele oddają z rzeczywistości, ale 'skądinąd' ;-) wiem, że wykonanie się spodobało.
Mam tylko nadzieję, że z czasem nie wylezą spod farby żadne niespodzianki, no ale to już ryzyko przy każdej tego typu pracy.
w tym łóżeczku będą same kolorowe sny.
OdpowiedzUsuńBlogger "niszczy" jakość jpg, więc przed umieszczeniem zamieniaj na .png- bedzie lepiej
Rysko, nad png też już myślałam, ale dziewczyny mi odradziły ze względu na większy ciężar plików. Chociaż z drugiej strony, przy mojej obecnej częstotliwości publikowania postów miejsce prędko mi się nie skończy ;-)
UsuńHe, he png też niszczy z tym że mniej. Łóżeczko zaprawdę solidne, wielopokoleniowe. Warto było ocalić choćby z powodu tego fazowania drewna, że o sentymentalnych ledwie napomknę.
OdpowiedzUsuńNo, sentymenty były decydujące, a fazowanie ledwo widoczne pod warstwami farby. Dobrze, że choć częściowo udało się je przywrócić, rowki niestety przy czyszczeniu z farby trochę się poszerzyły. Założenie było takie, że wiek i zużycie ma być widoczne, żadnego mozolnego szpachlowania ubytków i szlifowania na gładko. Ostateczny efekt to jak zwykle wynik kompromisu - między wyglądem a pragmatyzmem. Stąd m.in. gładka farba z lekkim połyskiem i widoczne 'nowomodne' wkręty: łóżeczko jest rozbieralne, tak żeby łatwiej mogło poczekać za szafą na kolejnego użytkownika :)
UsuńNiesamowicie piękne!
OdpowiedzUsuńI nawet blogger nie psuje efektu - widać jego urok od razu.
Bardzo mnie cieszy, że tak to odbieracie, nie znając oryginalnego wyglądu. Ja mam stale wrażenie, że na zdjęciach niewiele widać, ale jeśli tak nie jest, to super :)
UsuńTo łóżeczko jest wprost doskonałe!
OdpowiedzUsuńDoskonałe w swojej niedoskonałości :)
UsuńDziękuję w imieniu nieznanego twórcy - stolarza - konstruktora sprzed lat.
Ewa, chylę czoła, łóżeczko pięknie odnowione, jak patrzę , to wpadam w sentymentalny nastrój:)) Niesamowitą pracę wykonałaś:)
OdpowiedzUsuńDziękuję - a właściwie dziękujemy, bo oboje z T. byliśmy bardzo zaangażowani w tę renowację. Każde z nas miało tu swój znaczący udział :)
UsuńCo tam zdjęcia, czepiasz się :)
OdpowiedzUsuńEfekt końcowy cudowny!
Dziękuję :)
UsuńPiękne! Jestem pod wrażeniem. Chciałabym żeby moje dzieci miały takie oryginalne łóżeczka, przygotowane specjalnie z myślą o nich. Cudo.
OdpowiedzUsuńNie ma takiego drugiego łóżeczka !
OdpowiedzUsuńKaraluchy pod poduchy :-)
O matulu, jak mógł mi umknąć ten post... Łóżeczko cienie wyszło, cieszę się, że nasze "gadżety" pomogły przy sesji :)
OdpowiedzUsuńCudne łóżeczko. Wyszło idealnie!
OdpowiedzUsuń