wtorek, 27 czerwca 2017

Porzeczki dojrzewają ;-)

Czarne, oczywiście - moje ulubione :)

W ramach eksperymentów farbiarskich kolorów nabrał moteczek skarpetkowego Zitrona ( Zitron Trekking Undyed, 75% wełna, 25 % poliamid ) w kolorze lodów porzeczkowych:





Ostatnio obraziłam się na rodzime barwniki, które co i rusz wycinały mi jakiś brzydki numer i ćwiczę farbowanie barwnikami Jacquarda. Mam też dwa kolory farb Eurolana z e-wełenki, które mieszam z powyższymi z dobrym skutkiem.

Póki co, jest fajnie. Barwnik wchłania się w wełnę w całości, zostaje czysta woda, co wcześniej nigdy mi się nie zdarzało. Pięknie barwi się też jedwab, chociaż w porównaniu z wełną jest straszliwie farbożerny. Opinie o wydajności Jacquardów uważam za grubo przesadzone. Może to zależy od koloru, ja mam tylko kilka, barwy podstawowe plus brązy. Są wystarczające, żeby namieszać z nich co tylko się chce, nie trzeba wydawać fortuny na pełną paletę.
Za to wreszcie działają te wszystkie farbiarskie techniki i patenty, które można podpatrzeć w sieci, a które niekoniecznie chciały być kompatybilne z innymi farbkami ;-)

Eksperymentuję więc, wychodząc z założenia, że skarpetki przyjmą wszystko, nawet najdziksze kolory. A jak coś bardzo-bardzo nie wyjdzie, to przecież zawsze może zostać antracytem albo ciemną zielenią  ;-)

Pozdrawiam :)

12 komentarzy:

  1. Kolor przepiękny, musimy się spotkać i obgadać nowe projekty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :-)
    Co prawda to prawda, jakoś już strasznie dawno się nie widziałyśmy :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Smakowite są Twoje Porzeczki! Co do Jacquardów całkowicie się zgadzam, że ich wydajność jest przereklamowana. Chyba, że ja tak mało oszczędnie sypię i szybko dno w słoiczkach widać ;)Ale skoro Tobie też szybko ich ubywa to coś jest na rzeczy.
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydajność bardzo zależy od surowca - np. jedwab zjada jakieś koszmarne ilości, poszczególne rasy owiec też mogą się różnić. No i jeśli się ma cztery kolory na krzyż i miesza, to też proszek szybciutko znika ;-)

      Usuń
  4. Apetycznie ten moteczek wygląda :)Śliczne kolory. Ciekawe jak ułożą się w gotowym wyrobie?
    Ja nigdy nie miałam takiego problemu jak Ty, wręcz odwrotnie. Mnie zawsze cały barwnik wchłaniał się w wełnę w całości, może nawet zbyt szybko. Zawsze zostawała mi czysta woda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem ciekawa jak wyjdzie, ale już czekam z przewijaniem na zamówioną karuzelkę (zwijarkę ostatnio dostałam od pewnej dobrej duszy dziewiarskiej), za dużo mam tego materiału w zwojach, żeby ręcznie walczyć. Poza tym kusi mnie ten kolor na coś większego niż skarpetki, na sweter albo chustę, bo bardzo mi się spodobał, tylko z jakiejś włoczki bez poliamidu. Ale na razie mam kolejkę udziergów (i ufoków), więc to jeszcze-jeszcze ;-)

      Usuń
  5. Wyrosłam z fioletów, ale musze przyznać, że jest pieknie :-) U mnie czekam z kilo róznych wełen do farbowania, a jakos natchnienia mi brak. Czekam na Twoje dalsze "eksperymenty" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że ja fiolety lubię, ale nie na sobie, a te odcienie mi jakoś wybitnie przypadły do gustu. Może dlatego, że fiolet (a właściwie taki ciemny chłodny róż, taka zaschnięta fuksja) jest na wierzchu, a pod spodem jest dużo beżu i brudnego różu, przez to nie jest to takie jednoznacznie fioletowe.
      A natchnienie do farbowania u mnie często idzie za kolejnymi ufarbowankami. Trudno zastartować po dłuższej przerwie, a jak już mam rozbełtane barwniki i zaczynam mieszać, to chce mi się więcej i więcej ;-)

      Usuń
  6. Ale Ty zdolna dziewczynka jesteś: przędziesz, robisz na drutach i jeszcze tak ładnie farbujesz... chyba w jakieś kompleksy wpadnę. Te lody porzeczkowe wyglądają tak apetycznie, że chętnie bym je na druciki wrzuciła. Jak tak pięknie mieszasz w kolorach to rzeczywiście chusta FYF to coś w sam raz dla Ciebie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-), ale nie wpadaj, nie wpadaj, bo ja dla równowagi podziwiam Twoje sweterki i lekkość, z jaką je tworzysz - ja tak nie umiem, co się nakombinuję, zanim zacznę i potem w trakcie, to moje. A porzeczki chyba powtórzę, ale już w ilości sweterkowej, bo jakoś mnie coraz bardziej ciągnie do takich kolorów. A skoro mam już algorytm, to trzeba go wykorzystać :)

      Usuń
  7. trafiłam tu drogą okrężną, patrze na te farbowanki i co tu dużo gadać, aż mnie ochota na jagodowe lody wzięła :)(chociaż mówisz, że to porzeczkowe hmm)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj w moich skromnych progach :)
      Jagodowe? Czemu nie, wszystko w rękach (pikselach) monitora ;-)
      Na żywo to jednak bardziej porzeczki, trochę ciepłego odcienia, który tam się też przewija daje takie skojarzenie. Poza tym, porzeczki mam w ogrodzie, a teraz to już w zamrażarce :-)

      Usuń