czwartek, 7 stycznia 2016

Bardzo stare hobby

Naprawdę bardzo stare.
Dziewiarstwo zarzuciłam niedługo po studiach i byłam pewna, że już do niego nie wrócę.
Nigdy nie mów nigdy! :D

No ale co ja się będę rozpisywać o moich powrotach. Przejdźmy do meritum:

włóczka Malabrigo Arroyo w kolorze Pocion, 3 motki,
druty KP 3,5 bambusowe,
wzór z głowy (zwykły-zwyklak, taki jak lubię - krótki, lekko luźny, nietaliowany, z łódkowym dekoltem),
robiony klasycznie: od dołu, zszywany.  Rękaw z prostą główką.
Motki, jak to bywa z ręcznie farbowaną wełną, każdy w innym odcieniu, więc żonglerka motkami w trakcie roboty była. Kolor bardzo zmienny, raz wydaje się zimny, innym razem ciepły - zielenie, granaty, brązy, czerwienie i licho_wie_co_jeszcze.
Zdjęcia w trudnym jesiennym świetle, autorstwa T.
I mój debiut w roli, he he he, modelki szafiarki ;-)

No to, włala!


 




... i chyba się na Ravelry zarejestruję.  :P

Pozdrawiam :)

17 komentarzy:

  1. Modelko-Szafiarko-Dziewiarko!!! Sweterek jest przepiękny <3 i ma mój ulubiony kształt dekoltu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) W dodatku ten kształt jest najprostszy do wykonania. W prostocie siła :)

      Usuń
  2. Długie zimowe wieczory baaaardzo sprzyjają dziewiarstwu :). Piękny sweter! I dobrze, ze się pokazałaś, bo już tęsknimy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdecydowanie bardziej niż długie dni w lecie, kiedy do nocy dłubię, ale w ziemi. Chociaż w tzw. "dawnych czasach" dziergałam wszędzie, nawet na przystankach i na wykładach pod ławką :)

      Usuń
  3. zajefajny sweterek, calkiem w twojej kolorystyce. A ravelry polecam.. tylko trzeba uwazac,zeby nie siedziec za dlugo. a wciąga..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dlatego jeszcze się nie rejestruję - póki co, inspiracje pinterestowe zżerają i tak za dużo czasu. Jeszcze nie, jeszcze nie... ciekawe, ile wytrzymam ;-)

      Usuń
  4. Fajny sweeter bo prosty! Ty jako Evita Peugeot też całkiem nieźle ( mój boszszsz...... ja to bym mogła robić za Jekaterinę Kamaz, wyobraź sobie tę ilość włóczki, z torbami bym poszła ). Wszyscy wokół mnie zaczynają coś drutować albo szydlić, rany jak tak dalej pójdzie to też coś zacznę dziać. No i wtedy się będzie działo, bo co bym nie zaczynała zawsze przekształca to się w wydziergane zwierzątko. Sweter zamienił się w kangura, bluzka w śwnię ze stadkiem prosiąt. Pełna zgroza!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakimś surrealizmem mi tu Pani pobrzmiewa, pani Tabaazo ;-)
      Łap się za druty, łap - to drugie narzędzie chwilowo jest passe (no chyba, że jakiś eufemizm wymyślimy, np. solo-drut z haczykiem) ;-)
      Włóczki teraz takie piękne, że trzeba się powstrzymywać z nadmiarem planów - i bardzo wydajne w dodatku: czasy wielkich swetrzysków z kilograma wełny mamy chyba za sobą, mój powstał z 300 g, więc nawet na większy rozmiar to max 400 by wystarczyło.

      Usuń
  5. Super debiut i super powrót do hobby:) zdolne masz łapki, co chwile zaskakujesz czymś innym

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję - chociaż "co chwilę" to lekka przesada, zważywszy na częstotliwość wpisów na blogu w ostatnim czasie ;-)

      Usuń
  6. Ożesz kurdelek...Zdolniacho Ty! No jestem pod wrażeniem:) I zbieram zęby!
    Buźka

    OdpowiedzUsuń
  7. Ewaaa, mea culpa, ze ja dopiero teraz tutaj zaglądam, czy to ten sweterek, co ja to włóczkę prutą dopiero co widziałam? kolorki piękne Ci wyszły, ja takie pasjami lubię:) A dziwne wiesz, ja też niedawno za druty chwyciłam (a przerwa długa była, oj długa:) tyle, że na razie chłopaków moich "obrabiam";)
    A i przypominam się o spotkaniu u mnie, we czwartek, mam nadzieje, że będziesz:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izuś, będę, będę, już się nie mogę doczekać :)

      Kolory niestety nie moje, to na razie wełenka ze sklepu, ale z "górnej półki" jeśli chodzi o sposób farbowania, bo to ręcznie farbowany merynos.

      To, co prułam na ostatnim spotkaniu jeszcze czeka na obróbkę (łączenie porwanych nitek, zwijanie w pasma i farbowanie), a w międzyczasie sprułam jeszcze jeden nielubiany i za wielki sweter, 90% wełna + 10% jedwab - i tę wełnę zamierzam wrzucić na druty w następnej kolejności.

      A druty wciągają - i mają jedną ogromną zaletę: dziergać można wszędzie, w międzyczasie i mimochodem, czego o scrapbookingu powiedzieć nie można ;-)

      Usuń
  8. Ewuś świetny sweterek , może czas odkurzyć pawlacze ? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elwirko, jeśli bym Cię przez przypadek zaispirowała, to będę się bardzo cieszyć :)
      Dziewiarstwo daje wolność ;-), nie jesteśmy ograniczone do sieciówkowych super-hiper-swetrów o zawartości 10% wełny (albo i mniej), możemy sobie wybrać skład, kolor, wielkość, wzór jaki nam się żywnie podoba. Kosztuje to, owszem, drożej niż akrylowe badziewko za 30 zł z wyprzedaży, ale komfort noszenia takiego np. 100% merynosa w wybranym kolorze jest tego wart. No i jaka satysfakcja :)
      A co do pawlaczy - to ja najpierw pozbyłam się wszystkich zalegających w domu starociowych włóczek (rozdałam, żeby mole nie zeżarły), a dopiero potem wróciłam do dziergania. Z czystym kontem - i kupuję tylko tyle, ile zamierzam wykorzystać na konkretne, dobrze zaplanowane udziergi. Nawet na promocje jestem odporna. Ale moja powściągliwość zakupowa jest powszechnie znana, nie tylko w środowisku ogrodniczym. :)

      Usuń