wtorek, 4 grudnia 2012

Antygrudniownik

W ramach przywracania weny.
Tak, ja, zdeklarowana przeciwniczka grudniowników, "magii świąt", czekania na święta, udawania, że grudzień jest super i kończy się 25.12, a potem to już czarna dziura.
Zrobiłam grudniownik.

No, powiedzmy - coś w rodzaju tegoż.
Bo żadnego czekania na święta nie zamierzam tam opisywać - ot, dzień po dniu w miesiącu, a miesiąc - jak każdy inny. Jak mi się zabawa spodoba, to zrobię styczniownik albo marcownik. Bo właściwie dlaczego nie? Wtedy też się dzieją różne rzeczy, w marcu nawet więcej niż w grudniu.

A póki co - wykorzystuję sobie zasoby śnieżynek, choinek, brokacików i starożytnych zimowych papierków, których trochę mi się zaplątało w szufladach, mimo programowego niekupowania.
Wzięło mnie niespodziewanie po spotkaniu u Gizmo, po tym, jak wzięłam do ręki prace Offcy i Mony. Bo na spotkaniu oczywiście kontestowałam, wycinając jakąś masakrycznie skomplikowaną ramkę z UHK-owego papieru, sama nie wiem, po co.
Za to jak wróciłam do domu...

Bazę zrobiłam wg kursu MagdyM, podpatrując efekt u Offcy właśnie.


Ten śliczny pasiasty alfabecik zawdzięczam Monie.
Nie byłabym sobą, nie dodając tuszowanych na buro brzegów i nanizanych na sznurek koralików ;-)





I pierwsze wpisy (właściwie, to nie wiem, czy powinnam je pokazywać, hahaha):



W tym wpis najważniejszy - spotkaniowy (użycie scrapińcowego logo bezczelnie odgapiwszy od Offcy), z chwilkowymi (też dzięks!)  fotami:




Postanowiłam codziennie uzupełniać wpisy, choćby nawet nie działo się nic. Choćby przykleić śnieżynkę i posypać brokatem ;-) W końcu muszę jakoś przełamać to bezwenie, prawda?

Edit:
Spotkałam się z pytaniami, czy mój grudniownik też ma 25 dni i kończy się na Bożym Narodzeniu.
Otóż nie - grudzień ma 31 dni, a mój grudniownik jest zapisem miesiąca, a nie adwentu.
I ma stron 31, jak na porządny art żurnal przystało - z możliwością rozbudowy :)

18 komentarzy:

  1. Genialny. Pierwsze wpisy bardzo inspirujące! :). Pomysł marcownika bardzo, baaardzo mi się podoba !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. heheee... fajne takie oswajanie :D Pierwszy wpis - genialny! :D Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny! U mnie też zalegają te archaiczne papiery. Widzę, że Ania ma silną moc zarażania skoro Tobie dała rady :)
    A co do Twojego czepiania albumowego... to w zupełności się z nim zgadzam. Dziewczyny świadkami, że na warsztatach miałam "zbieranie kasztanów" ale w domu okazało się, że jeden alfabet to za mało żeby wyrazić po naszemu wszystko co chcę :) Angielski jako krótszy jednak wygrał :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Superowy:)A mówię Ci to, jako zdeklarowana przeciwniczka grudniowników;) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja porzuciłam papierzyska i się nie mogę zmobilizować, by choć jakąś karteluchę walnąć maleńką, bo święta... ale Twoje bym chciała oglądać codziennie!! czy grudniownik czy co bądź ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Nordi, kocham Cię!!! Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. I takie podejście mi się podoba :)) też myślałam o styczniowku itp. Super jest Twój.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie no...grudniownik jak ta lala ;) cudowny. A jakie journalowane po mistrzowsku we wnątrz...czad!!!! Czekam a marcownik:)

    OdpowiedzUsuń
  9. o to to - grudzień nie grudzień, łap chwile, pięknie ci to wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ewcia uwierz mi nie jestes sama!!!!! mnie też coś bije i wewnętrza jakaś siła mi nakazuje ... chyba ulegnę!!! Twój jest świetny i taki inny nietypowy bardzo jestem ciekawa dalszej części.

    OdpowiedzUsuń
  11. REWELACJA!!! Fajnie, że się przełamałaś! ;-) SUPER wpisy! :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo mi się podoba. Ja też sobie zrobiłam grudniowy notesik, pomimo tego, że świąt nie obchodzę. Ba, nawet kartki zrobiłam i je powysyłam ;) A co!

    OdpowiedzUsuń
  13. I słusznie, mój grudniownik ma 31 +6 :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Aha, kochana, co Ty na zorganizowanie wyzwania marcownikowego, albo kwieciennikowego w stylu ogrodowym? :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Miszelko, kochana, ja już w tym roku myślałam o marcowniku ogrodowym :)))
    Nie wiem, co mi przeszkodziło - pewnie ta straszna susza, która zniechęcała do dokumentowania wiosny, ale teraz to już na pewno muszę wystartować z takim projektem :)

    OdpowiedzUsuń