poniedziałek, 26 lutego 2018

Bez zaskoczenia

No i tyle wyszło z moich planów pokazywania zaległości :/
Styczeń i luty w większości przechorowałam, z większym lub mniejszym nasileniem, jak nigdy od wczesnego dzieciństwa.
W związku z powyższym nie chciało mi się robić zdjęć ani tym bardziej ich obrabiać, o redagowaniu wpisów nawet nie myślałam. Jednak udziergało się to i owo, nawet coś się tam ufarbowało i uprzędło, więc stosik zaległości urósł do rozmiarów całkiem pokaźnego szczytu ;-)

No to żeby podkarmić trochę wygłodzonego bloga (i ego autorki zarazem) bez większego rozpisywania się pokażę moją ostatnią farbowankę.
Czy ktoś czuje się może zaskoczony kolorami?
;-)





? :D

Tym razem nie farbowałam od zera - bazą była 'bardzo solidna zieleń' , czyli gładka włoczka w fabrycznie zielonym kolorze, bez niuansów, tzw. farbowanie solid.
Stan wyjściowy możecie porównać na roboczej fotce z telefonu - to ten gładki precel na dole zdjęcia, poniżej dwóch już przewiniętych farbowanek (wiem, jakiej jakości to zdjęcie, ale dodatkowo w bury dzień robione):


Dzierga się już chusta. Od czasu tej fotki przybyło jej już dość sporo, bo wzór wciąga hipnotycznie.


 I to na dzisiaj tyle, bardzo serdecznie pozdrawiam wszystkich czytelników i oglądaczy :)

6 komentarzy:

  1. No też, hm ... że Ci się takie piękne zielenie pofarbowały. A mi nic się samo nie chce pofarbować. Chyba muszę nowe garnki kupić ;) Cudne te zielenie, cudne :) Wiosna Ci w sercu gra, jak nic :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No samo, samo - troszkę tylko im pomogłam, większość zrobił za mnie producent ;-)
      Przy ciemnym mogłam się bardziej rozpędzić i im więcej udziergu przybywa, tym bardziej mi się efekt podoba. Teraz pewnie trochę przyhamuję z tą chustą, bo już mam 150 oczek na drucie i już tak nie przybywa. Ale do wiosny chciałabym ją skończyć i nosić :)

      Usuń
  2. Już wyrażałam swój zachwyt, Twoje zielenie zmieniły tę bazę nie do poznania :-) Mówią, że lepsze jest wrogiem dobrego, Twój przykład jest zaprzeczeniem tej ludowej mądrości :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Jakoś tak mam, że mnie zawsze korci, żeby to 'dobre' poprawić. A że czasem nie wyjdzie tak jak bym chciała? To wtedy też jest nauka ;-)

      Usuń
  3. Zdziwiłabym się wówczas gdyby farbowane nie było zielonawe. Porzeczki i rudości to są ekscesy kolorystyczne w tym morzu farbianym co to zielone jest jak Bałtyk w październiku, he, he, he.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, jak się przewija tego bloga, to inne kolory pojawiają się sporadycznie. Jak farbuję dla siebie, to mnie zawsze zdryfuje w stronę zieleni - a co najśmieszniejsze, w moich zasobach nie mam ani jednego gotowego barwnika w tym kolorze - wszystkie zielenie mieszam. A porzeczki i rudości już przetworzone na udzierg! :)

      Usuń