poniedziałek, 28 marca 2016

Zamiast pisanek.

Nie, to nie są kolczyki   ;-)

W przerwie między dobrą zmianą w przedogródku  (cel: przedogródek w ruinie - już prawie, prawie osiągnięty) a chowaniem nitek w najnowszym udziergu, zrobiłam sobie serię markerów dziewiarskich.

Nie będę ukrywać, że inspiracja przyszła z sieci, ale bezpośrednim impulsem były Targi Minerałów i Biżuterii, po których po prostu musiałam coś udłubać.
A jak jeszcze zobaczyłam na chmurkowym blogu te koralikowe markerki, to już wiedziałam, co powstanie u mnie  :)
Zbyt rzadko mam okazję do noszenia biżutów na sobie, więc "sweterkowa biżuteria" ma szansę być częściej w użyciu.





Zielone musiały iść na pierwszy ogień, to oczywiste  :)




Mam co prawda plastikowe agrafki KnitPro. Są bardzo wygodne i praktyczne, ale zachciało mi się czegoś w mniej wściekłych kolorach. No i pasującego do najnowszej robótki - na zdjęciu  próbka z farbowanki, którą pokazywałam w poprzednim poście.




Genialnym pomysłem Marzeny, który pozwoliłam sobie skopiować, jest zróżnicowanie markerów. To pozwala oznaczyć np. początek okrążenia innym znacznikiem, niż miejsca dodawania oczek.
A przy tym jest ciekawiej :)





I jeszcze kwadratowe druty Cubics, taka nowinka KnitPro. Kupiłam, bo akurat nie było numeru 4,5 w zwykłej wersji. I jakoś nie jestem przekonana. Za to urody nie można im odmówić, będą pozowały do zdjęć :)




A tu widać najlepiej efekt połączenia mojej farbowanki z nitką moheru:




I to wcale nie koniec moich koralikowych wyczynów, tylko światła do zdjęć wczoraj już zabrakło.
Dłubanie markerów wciąga ;-)

Pozdrawiam :)



2 komentarze: