czwartek, 12 marca 2015

Moje miasto. ATC.


Metropolia. Miasto królów polskich. Stolica kultury.
Architektura, malarstwo i zabytki.
Czakram wawelski.




Chaos. Megalomania. Fasadowość.
Brud. Śmieci na chodnikach. Maczety.
Zaniedbana, wydeptana zieleń.
Drzewa masowo wycinane lub ogławiane w kalekie kikuty.
Szarość.




Profanum tam, gdzie szukamy Sacrum. I Sacrum, kiedy spodziewamy się Profanum.
Twarz Pięknej i cielsko Bestii.
Moje miasto.






I jeszcze ta potwornie brzydka nowa architektura wpierana nam jako wielkie osiągnięcie ostatnich lat.
Nie, nie mam najlepszego zdania o moim mieście.
Na ile jeszcze uważam je za moje?
I jak długo?




Kraków.
Jakież dobre skojarzenia wywołuje to słowo, prawda?

 
W lepszym kontekście nawet tu kiedyś wystąpił. O, tu (klik!) 
Ale nic nie poradzę, że moje miasto budzi we mnie coraz mniej ciepłych uczuć.
Moje (moje?) miasto.


To oczywiście nowa wymiana ATC na blogu ArtGrupy.
Dziękuję za dobre słowa pod poprzednimi.

Pozdrawiam  :)




22 komentarze:

  1. Nie rób więcej ATC, bo mi wywołują odruch "chcętomieć" ;).
    Piękne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wręcz przeciwnie - ręce mnie świerzbią, żeby jeszcze coś skleić i najchętniej ATC właśnie :)
      Ale, niech to będzie pocieszeniem dla Ciebie, wiosna w ogrodzie pewnie mnie skutecznie odciągnie od akcji papierowych ;-)

      Usuń
  2. Te Twoje maleństwa z drugim i trzecim dnem :) Tym razem wyszło ponuro, ale jak zwykle wymownie. Cieszę się, że znów je widzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się cieszę znów widząc tu Ciebie :)
      Fajnie, że z dawnej gwardii ateciakowiczek ;-) część się nadal trzyma, chociaż kilka bardzo zdolnych osób się wykruszyło, albo tylko zrobiło sobie długą przerwę. Ostatnio czuję się jak straszliwy dinozaur zaglądając na blogi scrapowo-wyzwaniowe, tyle nowych nicków się pojawiło. ;-)

      Usuń
  3. Aż mnie ciarki przeszły po plecach po przeczytaniu Twojego opisu... Ale wiem, że niestey tak jest właśnie rzeczywistość (ta brutalna) wielu naszych polskich miast. Niemniej jednak, jakbyś tego Krakowa nie widziała, ATC i tak jest rewelacyjne! Jak zwykle podziwiam kunszt wykonania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda, że 'Pępek Świata' nie ma monopolu na te wszystkie zjawiska. I kilka innych, których nie wypunktowałam, bo i tak jest ich zbyt dużo. Ot, choćby ulice zasłonięte ekranami, paskudne reklamy w jarmarcznych kolorach, kostka brukowa gdzie się tylko da, "Park Kulturowy" - czyli martwica podlewana wódką - wielkie osiągnięcie rajców miejskich. Itd...

      Usuń
  4. W tych dwóch słowach ze znakiem zapytania oddałaś wszystkie fobie, ambicje i wyobrażenia mieszkańców .
    ATC z Twoim opisem to perełka ! Natargałam dziś forsycji :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Elwirko :)
      Forsycje... Czyżbyś w tym dzisiejszym deszczu wydarła na działeczkę???

      Usuń
  5. ATC świetne. A opis Twojego (Twojego?) miasta doskonały. Przeczytałam już kilka razy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam podobne zdanie o moim mieście- coraz ciaśniej, głośniej... Ale chcę zrobić coś pozytywnego, bo mimo wszystko je kocham ;) Twoje prace jak zawsze- piękne. Tutaj też widzę trochę nostalgii... Chyba jednak je kochasz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo tego się nie da tak uciąć jak nieudanej znajomości. W końcu miałam na lustrze przez kilka lat napis "koham krakuf". W czasach studenckich.
      Ale wtedy na Rynku była Piwnica pod Baranami, nie było burdeli i 'alkoholi 24h'. Za to była melina przy Piłsudskiego, w bramie, trzeba było tylko wiedzieć, które to drzwi. A na Placu Szczepańskim był odwieczny sklep z farbami klejowymi do ścian, kolorowe proszki w drewnianych korytach :)

      Usuń
  7. Bywam raz w roku, w maju naładować się energią, nacieszyć oczy zabytkami,i usłyszeć gwar ludzi na krakowskim rynku,a później wracam do siebie, do ciszy i spokoju. Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej.Mimo wszystko mieszkasz wśród historii.A Twoje ATC całkowicie przemawia do mnie i przypomina...Już niedługo Maj...

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak, raz w roku, to właściwa proporcja. Znacznie lepsza, niż cały rok, nie powoduje przesytu ;-)
    Na szczęście mieszkamy stosunkowo daleko od Wielkiej Historii, na absolutnych peryferiach. Ale uciążliwość mieszkania na obrzeżach tej Wielkiej dotyka nas w równym stopniu, niestety. Zwłaszcza, że jako mieszkanka coraz mniej tę historię odczuwam, a uciążliwości coraz bardziej...

    OdpowiedzUsuń
  9. O tak, Kraków jest pępkiem świata - i ja tak uważam. A ta ponurość to ja wiem skąd - to przez smog...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie smog.
      Celowo nie wymieniłam smogu wśród tych wszystkich czynników.
      Smog jest bardzo medialny, ale to nie on stwarza ponurość. Ponurość - to brzydota otoczenia tam, gdzie nie docierają turyści, to dyktatura kasy, to kiczowate reklamy, to brud, wszechobecny, nawet w samym centrum miasta, to arogancja urzędników, zwłaszcza tych odpowiedzialnych za przestrzeń publiczną. Ponurość to kult asfaltu, betonu i kostki.
      Ale o smogu wie cała Polska, na smogu można się wylansować. Na niesprzątanym kurzu na poboczach już nie za bardzo... :/

      Usuń
  10. ATCiaki są ujmująco charakterne. To, co piszesz o brzydocie nie dotyka tylko Krakowa - ta degrengolada jest wszechobecna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda - mam wrażenie, że to, czego nie zdołały zniszczyć czasy powojennego ustroju, skutecznie dokonała tzw. 'gospodarka rynkowa'. Czyli całkiem specyficznie pojęte 'wolnoć Tomku'. czyli 'bogatemu nikt nie zabroni'. Moje jest najmojsze - i ma być największe, najdroższe, najgłośniej krzyczeć. I o ile bilboardy czy ekrany da się zlikwidować, to np. układy urbanistyczne miast są niszczone bezpowrotnie.

      Usuń
    2. hmmm - przerobiłam podyplomówkę w Krakowie - przyjazd zimą o 7 rano to był hardkor, kawa w MacDonaldzie :) i cisza na ulicach. Wtedy to była magia - a potem Galeria Krakowska i drobiazg z przyjazdu dla bąbla (zawsze musiało coś być - nawet lizak ale z Krakowa mama przywiozła:) i to też była magia. Tyle moich wspomnień z tego miasta. Cóż Piękna i Bestia po prostu....

      Usuń
    3. A jednak krakowska degrengolada nie ma sobie równych:

      cyt:
      Według statystyk tereny zielone ogółem zajmują w Krakowie 9 proc. powierzchni miasta! Tymczasem w Sopocie, który zwycięża w rankingu, zieleń stanowi aż 58,56 proc. powierzchni miasta. Na 65 miast wziętych pod uwagę w opracowaniu, zajmujemy miejsce 49. Lepiej niż u nas jest nie tylko na północy Polski, ale też na Śląsku czy w centralnej Polsce. Katowice mają aż 46 proc. terenów zielonych, Warszawa 19 proc, Poznań 18,5 proc., a Wrocław 12 proc.

      Cały tekst: http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,17659066,Miejska_zielen__czyli_tylko_9_procent_powierzchni.html#ixzz3VTkGz2Aw

      (tekst z dzisiejszego dnia, warto przeczytać, aby pozbyć się złudzeń)

      Usuń
  11. Kraków znam praktycznie tylko z części turystycznej. Kilka razy byłam poza i...wyglądało jak wszędzie. Każde miasto ma te wszystkie minusy. I o każdym można powiedzieć wszystko to, co wymieniłaś. Tak czy inaczej na tak małym ATC tyle wyrazu (ów). Podziwiam bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  12. Brawo dla zwyciężczyni :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ fantastyczna wiadomość! Bardzo dziękuję i bardzo, bardzo się cieszę! :)

      Usuń