wtorek, 5 lutego 2013

Cywilizuję

...powoli moją pracownię.
Całość jest jeszcze nie do pokazania, ale małymi kroczkami przekształca się ze straszliwie zapuszczonej i zakurzonej rupieciarni w miejsce, gdzie można całkiem przyjemnie pracować. Tu ogromne podziękowania dla mojego T., dzięki pomocy którego moje pomysły udaje się wcielić w życie.
Ostatnio powstały drzwiczki do szafki-stojaka na to wszystko, co może stać w pionie i co jest w taflach i arkuszach. A ja te drzwiczki tylko pomalowałam i przetarłam (na resztę szafki zabrakło farby, ale też będzie biała).

Na pierwszym planie konewka - moje wieloletnie marzenie, które niespodziewanie dla mnie samej spełniło się bez wyjeżdżania z Krakowa. Była mi pisana, ot, co ;)



Numerki znalezione wieki temu  tu , przeniesione za pomocą ołówka i namalowane odręcznie. Transfer pewnie byłby łatwiejszy, ale mam tylko drukarkę atramentową, do najbliższego ksero daleko, a na myśl o smrodzeniu rozpuszczalnikiem nitro jakoś tak mnie otrząsa...



Myślę jeszcze nad przykręceniem takich okienek na wkładane etykiety - wtedy drzwiczki będą wyglądały jak przeskalowane segregatory. Ale póki co, mam tylko dwie (w dodatku czerwone, brrr) więc pomysł, nawet jeśli dojrzeje,  musi poczekać.

Pozdrawiam :)

9 komentarzy:

  1. szalejesz :)
    nie mogę się doczekać efektu końcowego :)
    Twoja pracownia to jedno z najbardziej klimatycznych miejsc jakie widziałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa... Najbardziej klimatyczna była jakieś dwa lata temu, teraz to już banał i sztampa ;-)

      Usuń
  2. Bardzo mi się podoba. Tak ascetycznie trochę, ale mi taki styl odpowiada, biel i szarość nie rozpraszają. No i wszystko pochowane, mało odkurzania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, przy tej ilości kolorów, jaka jest w samych materiałach scrapowych, reszta musi być stonowana. A odkurzania przy dziewięciu kotach jest aż nadto - i niestety, nie wszystko da się schować i szczelnie zamknąć. Chociaż docelowo chciałabym jak najwięcej, ale do tego jeszcze długa droga, zwłaszcza przy ograniczonym budżecie i organicznym wstręcie do płyt laminowanych wszelkiej maści :)

      Usuń
    2. Nordi w Twoim przypadku ograniczony budżet i wstręt do laminówek działa tylko i wyłącznie na korzyść dla Twojego domu :)

      Usuń
  3. ooo, bardzo mi się podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale czad, uwielbiam takie klimaty!

    OdpowiedzUsuń
  5. co do etykietników- mozesz poszukac w sklepach ze starociami jak będziesz blizej centrum.
    Trafiają się w drobnicy żelaznej. Czasem śliczne, o nietypowych kształtach. Niektóre wymagają renowacji, choć mają i swój urok w takim stanie

    ps: jutro bede próbowałą upiec pierwszy chlebek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za podpowiedź - niby tak oczywista, a jednak jakoś tak nie skłaniałam się w tym kierunku, bardziej do sklepów z okuciami meblowymi. A przecież stare okienka i każde inne, byłyby tu jak najbardziej na miejscu :)

      Trzymam kciuki za piekarniczy debiut, fajnie, że coraz nas więcej, domowych piekarek :)

      Usuń